Ma na koncie krótką, ale burzliwą karierę polityczną, która w jego przypadku zakończy się surowym wyrokiem skazującym. George Santos, który w 2023 r. reprezentował w Izbie Reprezentantów 3. nowojorski okręg kongresowy, czyli część Queens i Long Island, 25 kwietnia usłyszeć ma wyrok przed sądem w Central Islip, NY. Do sądu trafiły właśnie wnioski stron dotyczące wymiaru kary, jaka za oszustwo federalne i kradzież tożsamości powinna zostać wymierzona 37-latkowi.
Santos przyznał się do kilkunastu zarzutów, dotyczących m.in. defraudacji pieniędzy ze swojej kampanii, które wydawał na luksusowe ubrania i inne osobiste wydatki, w tym spłatę rat kredytowych. Kolejne zarzuty dotyczyły okłamywania Kongresu USA na temat jego dochodów, oszustwa w celu uzyskania nieuprawnionego zasiłku dla bezrobotnych, podczas gdy faktycznie był zatrudniony, a także podszycia się pod kilka innych osób w celu przekazania datków na własną kampanię.
Biuro Prokuratora Federalnego Dla Wschodniego Okręgu Nowego Jorku wystąpiło do sądu o wymierzenie Santosowi kary co najmniej siedmiu lat więzienia. - „Okłamał swój sztab wyborczy, swoich zwolenników, domniemanego pracodawcę i kolegów z Kongresu, a także amerykańską opinię publiczną” – czytamy we wniosku złożonym w sądzie. - „Od stworzenia całkowicie fikcyjnej biografii po bezduszną kradzież pieniędzy od starszych i upośledzonych darczyńców, niepohamowana chciwość Santosa i nienasycony apetyt na sławę pozwoliły mu wykorzystać sam system, za pomocą którego wybieramy naszych przedstawicieli” – dodali prokuratorzy. Przypomnieli też, że polityk miesiącami odrzucał oskarżenia i odmawiał rezygnacji z fotela w kongresie.
Prawnicy byłego kongresmena przypomnieli z kolei w swoim wniosku, że ich klient nie był wcześniej karany. Przekonywali, że wynikający z przepisów minimalny wyrok za kradzież tożsamości - dwa lata pozbawienia wolności - byłby adekwatną karą w połączeniu „ze znacznymi konsekwencjami ubocznymi, jakie pan Santos już poniósł - w tym utratą miejsca w Kongresie i publicznym upokorzeniem”.
37-latek jeszcze przed formalnym objęciem fotela w Izbie Reprezentantów w styczniu 2023 r. trafił na czołówki gazet, gdy na jaw zaczęły wychodzić kłamstwa dotyczące jego życiorysu. Walcząc o głosy wyborców z 3. nowojorskiego okręgu nazywał się potomkiem uciekających przed nazistami ukraińskich Żydów i chwalił karierą w Citigroup i Goldman Sachs. W maju 2023 r. wysłuchał pierwszych oskarżeń o okłamywanie Kongresu USA. Mimo poważnych oskarżeń zamierzał ubiegać się o fotel w kongresie z 1. okręgu Nowego Jorku, ale w kwietniu 2024 r. zrezygnował z tego pomysłu. W sierpniu 2024 r. przyznał się do prokuratorskich zarzutów.
Jego komentarz w mediach społecznościowych pokazuje, że chyba nie do końca pogodził się ze swoim losem. - „Departament Sprawiedliwości chce, abym poszedł do więzienia na 87 miesięcy, podczas gdy pozwala handlarzom seksem chodzić swobodnie, daje narkotykowym lordom klapsa na nadgarstek, a co najważniejsze odmawia ścigania kabały pedofilów działających w każdej strukturze władzy na świecie, w tym w rządzie USA” – napisał w serwisie X. Co ciekawe, zrobił to na profilu, na którym wciąż przedstawia się jako członek Kongresu USA reprezentujący 3. okręg NY.