Niewinny – orzekli w poniedziałek 9 grudnia ławnicy, rozpatrujący sprawę Daniela Penny’ego (26 l.) z Long Island. Weteran US Marines, obecnie student architektury, odpowiadał za zarzut zabójstwa w wyniku zaniedbania 30-letniego bezdomnego, Jordana Neely’ego, którego obezwładnił, finalnie dusząc, w wagonie nowojorskiego metra. Jak podała stacja ABC7, której reporter był obecny na sali, werdykt wywołał lawinę sprzecznych reakcji – od okrzyków radości, oklasków i uścisków, po pomruki, a nawet krzyki niezadowolenia ze strony ojca ofiary Andre Zachary’ego, który został silą wyprowadzony na korytarz. Oskarżony, który nie przyznawał się do winy, skwitował decyzję ławy przysięgłych delikatnym i chwilowym uśmiechem.
Ławnicy – siedem kobiet i pięciu mężczyzn – osiągnęli wyrok po ponad 24 godzinach narad, które rozpoczęły się we wtorek. W piątek 6 grudnia ogłosili, że nie są w stanie uzgodnić jednomyślnego wyroku w sprawie poważniejszego z zarzutów – nieumyślnego spowodowania śmierci drugiego stopnia. Obrońcy wnosili o unieważnienie procesu. Prokuratura - o oddalenie zarzutu, na co finalnie zgodził się sąd.
Fatalna interwencja, która podzieliła miasto
Sprawa od początku budziła wiele emocji. 26-latek i jego obrońcy od początku przekonywali, że Penny chciał tylko „chronić ludzi” przed agresywnym i wykrzykującym groźby Neely’m, który 1 maja 2023 r. wsiadł do wagonu nowojorskiego metra. Młody biały mężczyzna złapał czarnoskórego bezdomnego, obejmując go ramieniem wokół szyi. Trzymał sześć minut i, zdaniem patologa, udusił. Zdaniem wielu osób, które od początku zbierały się z transparentami przed sądem, było to po prostu zabójstwo.
Fatalna interwencja nabrała nawet barw politycznych. Do Penny’ego płynęły słowa otuchy ze strony członków Partii Republikańskiej, którzy teraz mu gratulują. - „Od samego początku byłem przekonany, że Daniel Penny jest bohaterem, a nie złoczyńcą i jestem niezmiernie wdzięczny, że ława przysięgłych na Manhattanie przejrzała wszystkie polityczne bzdury i ustaliła, że Daniel Penny nie był winny śmierci Jordana Neely'ego” – napisał w serwisie X Bruce Blakeman, zarządca hrabstwa Nassau, NY.
To jednak jeszcze nie koniec sprawy. Do sądu trafił bowiem cywilny pozew od ojca 30-latka. Andre Zachary domaga się w nim odszkodowania. - Tęsknię za moim synem. Mój syn nie musiał przez to przechodzić. Ja też nie musiałem. To boli, naprawdę boli. Co my teraz zrobimy? Co z nami będzie? – powiedział po ogłoszeniu wyroku podczas spotkania z prasą, otoczoną przez wykrzykujący imię Jordana Neely’ego tłum.