26-latek czeka na wyrok

Proces za uduszenie w metrze na finiszu. „Nie można zabijać za to, że ktoś wygląda groźnie”

2024-12-03 13:14

Proces Daniela Penny’ego, 26-letniego weterana elitarnego korpusu U.S. Marines, który 1 maja 2023 roku w wagonie nowojorskiego metra obezwładnił awanturującego się 30-letniego bezdomnego i go udusił, zbliża się do końca. W mowach końcowych obrona przekonywała ławę przysięgłych, by spróbowała postawić się na miejscu 26-latka, który „próbował ratować ludzi”. Prokuratura przypominała, że nie można zabijać tylko za to, że „ktoś wygląda groźnie”. Wyrok to kwestia najbliższych godzin.

Daniel Penny, obecnie student architektury w NYC, nie przyznał się do nieumyślnego zabójstwa Jordana Neely’ego, o którym usłyszał nie tylko Nowy Jork. Dla niektórych nowojorczyków jest białym mścicielem, który zabił czarnego człowieka i chętnie widzieliby go za kratkami. Dla innych jest bohaterskim weteranem US Marine Corps, który próbował obezwładnić i uspokoić niebezpiecznie zachowującego się w przestrzeni publicznej, umysłowo chorego 30-latka. Próba ta zakończyła się dla Jordana Neely’ego fatalnie i znany naśladowca Michaela Jacksona stracił w obezwładniającym chwycie życie.

Choć prokurator i obrońcy byli zgodni co do tego, że Daniel Penny - kiedy skonfrontował się w wagonie metra, z agresywnym czarnoskórym mężczyzną, który wygrażał innym pasażerom - nie miał zamiaru pozbawić go życia. Mimo to, podczas mów końcowych w rozpoczętym 1 listopada procesie, które strony zaczęły wygłaszać w poniedziałek 2 grudnia, miały odmienne wizje na temat zajścia i zachowania 26-latka.

- Spróbujcie znaleźć się na jego miejscu - zwrócił się w sądzie kryminalnym na Manhattanie do ławy przysięgłych Steven Raiser, obrońca weterana US Marines. - Siedzicie, tak jak teraz w tym ciasnym wagonie i nie macie zbyt dużo miejsca żeby się ruszyć i nie macie gdzie uciekać - kazał przysięgłym wyobrazić sobie, że jadą pociągiem, do którego wsiada do Jordan Neely „wypełniony złością i nie obawiający się żadnych konsekwencji”. - Danny chciał ratować ludzi – dodał adwokat.

Zastępca prokuratora okręgowego na Manhattanie Dafna Yoran podczas swojego podsumowania stwierdziła jednak, że Penny „po prostu nie zdawał sobie sprawy, że Jordan Neely również był osobą, której życie należało chronić". - Nie można, co oczywiste, zabić kogoś, ponieważ jest szalony, krzyczy i wygląda groźnie, bez względu na to, co mówi - powiedziała w poniedziałek ławnikom. Zachęciła przysięgłych do „stwierdzenia swoim werdyktem, że życie żadnej osoby nie może zostać tak bezpodstawnie unicestwione". We wtorek 3 grudnia ma dokończyć swoją mowę do przysięgłych.

Sprawa śmierci 30-latka stała się nie tylko głośna, ale też bardzo polityczna. Penny otrzymał wsparcie od republikanów, natomiast pogrzeb Neely’ego odbył się z udziałem demokratów. Temat wciąż budzi duże kontrowersje i wątpliwości. Sekcja zwłok przeprowadzona przez miejskiego lekarza i w jego opinii wykazała, że to uchwyt jaki zastosował Penny żeby obezwładnić awanturującego się Jordana był przyczyną śmierci mężczyzny, który został po prostu uduszony. Nie zgodził się tą z opinią patolog wynajęty do sekcji zwłok przez obrońców Penny’ego. Prócz jego zeznań ławnicy wysłuchali świadków, którzy byli feralnego dnia w pociągu oraz bliskich 26-latka, zapewniających, że mężczyzna zawsze kieruje się troską o drugiego człowieka. Obejrzeli też nagrania z zajścia zarejestrowane telefonami komórkowymi. Sam Penny nie zdecydował się na składanie zeznań podczas procesu.