Prokuratura ujawniła wstrząsające szczegóły ataku, do którego doszło w piątek 4 lipca w dzielnicy Logan Square w Chicago. Gdy cała Ameryka szykowała się do świętowania Dnia Niepodległości, 45-letnia Wendy Tolbert miała zaatakować nożem trójkę swoich dzieci.
Zrzuciła synka ze schodów i zadała mu 36 ciosów nożem
Sielski rodzinny poranek zamienił się w piekło na ziemi około godz. 9 am. Kobieta miała nagle podejść do 10-letniego syna, który grał w ulubione gry wideo, w czasie kiedy jego 4-letni brat Jordan spał obok. 45-latka znienacka zaczęła dźgać chłopca nożem w ramię. Dziecku udało się ją odepchnąć i uciec na schody. Jordan też próbował uciekać, ale matka pobiegła za nim. Kopnęła go w plecy, zrzucając ze schodów. Następnie dźgnęła go nożem 36 razy w twarz, szyję i klatkę piersiową.
W tym czasie przerażony 10-latek uciekł do pokoju 13-letniej siostry. Dziewczynka zadzwoniła na policję mówiąc, że matka próbowała ją zabić. Gdy Tolbert pukała do drzwi dziewczynki, dzieci otworzyły jej drzwi i próbowały się bronić. Kobieta w przypływie szału dźgnęła jednak córkę kilkukrotnie w twarz, szyję i klatkę piersiową. Chwilę potem 45-latka podpaliła dom.
Polecany artykuł:
Kiedy na miejsce przybyły służby ratunkowe, 10-letni chłopiec wołał o pomoc przez okno. Miał na szczęście jedynie niegroźne rany. W domu policjanci znaleźli czteroletniego Jordana, który niestety zmarł w wyniku zadanych przez swoją matkę ran. Jego 13-letnia siostra trafiła do szpitala w stanie krytycznym, przeszła kilka operacji, a lekarze walczą o jej życie.
Chciała zabić, bo dzieci były „opętane przez diabła”
Tolbert została zatrzymana na miejscu krwawej rzezi. Postawiono jej zarzuty morderstwa pierwszego stopnia oraz usiłowania zabójstwa. W niedzielę stanęła przed sądem, który zdecydował, że dzieciobójczyni zostanie w areszcie bez możliwości wyjścia za kaucją i zostanie poddana ocenie psychiatrycznej. Prokurator ujawnił z kolei, jak 45-latka tłumaczyła swój makabryczny czyn. Miała wyznać, że jej dzieci były „opętane przez diabła”.
Dziadkowie dwójki najmłodszych dzieci, Julius i Debra Davis, w rozmowie z chicagowskim dziennikiem „Sun-Times” powiedzieli, że Tolbert zabrała dzieciom telefony, zanim je zaatakowała. Dodali też, że nigdy nie wyobrażali sobie, że mogłaby zrobić im krzywdę. Przyjaciele Davisów, pod których opiekę trafiły dzieci, założyli zbiórkę na GoFundMe na rzecz rodziny, przypominając, że dziadkowie stracili czteroletniego wnuka. - „Starsze dzieci przeżyły, choć doznały poważnych obrażeń fizycznych i teraz przez całe życie będą zmagać się z traumą i żałobą” – napisali na stronie zbiórki. - „Pokażmy tej rodzinie, że nawet w najciemniejszych chwilach nie są sami” – dodali apelując o wsparcie lub informowanie o akcji pomocowej.
