Prezydent skazaniec

Historyczny wyrok sądu w Nowym Jorku. Trump ostatecznie skazany za przestępstwo

2025-01-10 16:38

To historyczny moment dla amerykańskiej państwowości. Sąd w Nowym Jorku skazał Donalda Trumpa za oszustwa polegające na fałszowaniu rejestrów biznesowych w celu nielegalnego wpłynięcia na wybory w 2016 r. Republikański polityk został tym samym pierwszym byłym prezydentem i pierwszym prezydentem-elektem skazanym za przestępstwo w historii USA.

Ogłoszenie tego wyroku było przekładane trzy razy, a tylko w ostatnim tygodniu prawnicy Donalda Trumpa podjęli cztery kolejne próby jego odroczenia. Nie udało się, choć sprawa otarła się nawet o sam Sąd Najwyższy USA. W piątek 10 stycznia sąd federalny na Manhattanie wydał zatem wyrok kończący proces Donalda Trumpa za oszustwo i tzw. wypłaty za milczenie dla byłej gwiazdy porno.

Prezydent-elekt w maju został uznany winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej Trump Organization w celu ukrycia wypłaty $130 tys. dla Stormy Daniels, która miała powstrzymać ją przed rozpowiadaniem w 2016 r. o ich krótkim romansie. Sędzia Juan M. Merchan, który postanowił doprowadzić sprawę do końca jeszcze przed zaplanowaną na 20 stycznia inauguracją, mógł sięgnąć po przewidzianą prawem karę czterech lat więzienia, ale tego nie zrobił.

Sędzia, zgodnie z zapowiedzią sprzed kilku dni, zdecydował się na najłagodniejsze z wymienionych w nowojorskich kodeksach rozstrzygnięcie – tzw. unconditional discharge, czyli bezwarunkowe zwolnienie, a więc uznanie skazania bez kary więzienia czy grzywny. Na mocy takiego wyroku prezydent figurować będzie w rejestrach jako osoba karana.

Prezydent-elekt nie zjawił się w sądzie, ale i tak zabrał głos

Donald Trump skorzystał z możliwości wzięcia udziału w rozprawie za pośrednictwem łącza wideo. Wyroku wysłuchał w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie ze swoim prawnikiem Toddem Blanchem u boku. W sali rozpraw na Dolnym Manhattanie reprezentował go jedynie mecenas Emil Bove.

Prezydent-elekt zdecydował się na zabranie głosu, by przypomnieć, że jest niewinny. - To było koszmarne doświadczenie – powiedział. - Zostałem oskarżony o nazwanie wydatku prawnego wydatkiem prawnym. Myślę, że to wstyd dla Nowego Jorku – stwierdził potem w czasie trwającego w sumie niespełna 5 minut przemówienia. - Zostałem potraktowany bardzo niesprawiedliwie i bardzo dziękuję – powiedział na koniec.

Sędzia Juan Merchan, który od wielu miesięcy nazywany był przez Donalda Trumpa „skorumpowanym sędzią”, zakończył posiedzenie zwracając się do prezydenta-elekta: - Sir, życzę panu powodzenia podczas drugiej kadencji na stanowisku.

Sądowy finał tej sprawy do ostatniej chwili nie był pewny

Po tym, jak w lipcu Sąd Najwyższy USA orzekł o przysługującym prezydentowi immunitecie, obrońcy Donalda Trumpa domagali się oddalenia wszelkich spraw prowadzonych przeciwko byłemu prezydentowi. Po wygranej Trumpa w listopadowych wyborach, powoływali się przy tym także na „niepotrzebne brzemię”, którym mógłby się stać sądowy wyrok dla przyszłego prezydenta. Postępowanie stanęło, ruszyły analizy, a 3 stycznia 2025 r. sędzia Merchan zaskoczył informacją, że zdecydował się na wydanie wyroku.

Juan Merchan w 18-stronicowym ogłoszeniu decyzji tłumaczył, że starał się zrównoważyć zdolność Trumpa do „rządzenia bez obciążenia tą sprawą” z innymi czynnikami: lipcowym orzeczeniem Sądu Najwyższego USA o immunitecie prezydenta, oczekiwaniem opinii publicznej, co do równości wobec prawa oraz poszanowaniem werdyktu ławy przysięgłych. - „Ten sąd po prostu nie jest przekonany, że pierwszy czynnik przeważa nad innymi na tym etapie postępowania" - napisał Merchan, twierdząc, że jedynie doprowadzenie sprawy do końca oznaczać będzie sprawiedliwość.

Nasi Partnerzy polecają