– Nie byłam ogniem, a iskrą, która zapaliła lont i wysadziła beczkę – powiedziała aktorka w najnowszym wywiadzie z Piersem Morganem (58 l.) pokazanym przez Fox Nation. – Król został zdetronizowany. Nie jest już nietykalny – dodała Daniels. Przyznała jednak, że otrzymuje groźby śmierci od zwolenników byłego prezydenta. – Robią dokładnie to, co zamachowcy-samobójcy. W głębi duszy czują, że robią coś dobrego – mówiła. Przyznała, że groźby otrzymywała od 2018 r., gdy na jaw wyszły informacje o próbie wyciszenia jej rzekomego romansu z Trumpem. Wtedy jednak stanowiły jedną setną wiadomości, dziś ta liczba jest 10 razy większa. I, jak mówi, zdają się być znacznie poważniejsze.
Daniels od kilku lat przyznaje, że otrzymała $130 tys., by jej relacja z Trumpem z 2006 r. nie wyszła na jaw podczas kampanii prezydenckiej 2016 r. Wedle prokuratury pieniądze zostały ukryte w płatnościach firmy Trump Organization, przez co były prezydent został oskarżony przez nowojorską ławę przysięgłych o fałszerstwo. We wtorek stanął przed sądem.
– Nie sądzę, by jego zbrodnie przeciwko mnie zasługiwały na więzienie – kontynuowała aktorka, ujawniając, że gdy zobaczyła Trumpa wchodzącego na sale sądową, miała mieszane uczucia. Zapewniła, że stanie przed sądem, jeśli zostanie wezwana na świadka w nadchodzącym procesie.
Następnie zaapelowała do rzekomego kochanka: – Mów prawdę. Wiesz, co mam na myśli. Masz córkę, potencjalnie wnuczki, a kontynuując to, ustanawiasz precedens, przez który ludzie myślą, że nigdy nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
Były prezydent jak dotąd nie skomentował wywiadu. Otwarcie świętuje za to wyniki ostatnich sondaży. - „Prowadzę w Teksasie o 42 punkty, w Iowa i New Hampshire o wiele, ogólnie o blisko 40, i o 10 przeciwko scamerowi Joe Bidenowi!” - napisał na portalu Truth.
