Donald Trump w poniedziałek 6 stycznia został oficjalnie uznany przez Kongres USA za zwycięzcę wyborów prezydenckich. Wygląda na to, że 20 stycznia zostanie zaprzysiężony na pierwszego w historii prezydenta Stanów Zjednoczonych skazanego za przestępstwo.
Trump w maju został uznany winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej Trump Organization w celu ukrycia wypłaty $130 tys. dla Stormy Daniels, która miała powstrzymać ją przed rozpowiadaniem w 2016 r. o ich krótkim romansie. Gdy w listopadowych wyborach prezydenckich zapewnił sobie powrót do Białego Domu, pokonując Kamalę Harris, postępowanie wobec republikańskiego polityka stanęło. Jak widać, do czasu, bo ku zaskoczeniu wielu osób, sędzia Juan Merchan z Manhattanu wrócił do sprawy prezydenta-elekta.
Wniosek o uchylenie sprawy i odroczenie wyroku odrzucony
Nowojorski sąd 3 stycznia odrzucił wniosek obrońców, domagających się całkowitego uchylenia sprawy ze względu na immunitet i nadchodzącą inaugurację, i zapowiedział, że w piątek 10 stycznia ogłosi wyrok dla Donalda Trumpa. Zasugerował przy tym jednak, że będzie to tzw. unconditional discharge, czyli bezwarunkowe zwolnienie, a więc uznanie skazania bez kary więzienia czy grzywny. Na mocy takiego rozstrzygnięcia, prezydent figurowałby w rejestrach jako osoba karana.
Sędzia Merchan w 18-stronicowym ogłoszeniu decyzji tłumaczył, że starał się zrównoważyć zdolność Trumpa do „rządzenia bez obciążenia tą sprawą” z innymi czynnikami: lipcowym orzeczeniem Sądu Najwyższego USA o immunitecie prezydenta, oczekiwaniem opinii publicznej, co do równości wobec prawa oraz poszanowaniem werdyktu ławy przysięgłych. - „Ten sąd po prostu nie jest przekonany, że pierwszy czynnik przeważa nad innymi na tym etapie postępowania" - napisał Merchan, twierdząc, że jedynie doprowadzenie sprawy do końca oznaczać będzie sprawiedliwość.
Obrońcy walczą do samego końca
Już w poniedziałek 6 stycznia Merchan ponownie jednak musiał odnieść się do sprawy, co zakończyło się odrzuceniem kolejnych wniosków. Prawnicy Donalda Trumpa wnieśli bowiem o uchylenie piątkowej decyzji sądu i odroczenie ogłoszenia wymiaru kary do czasu rozpatrzenia apelacji od wcześniejszej decyzji sądu. Wystąpili w niej do stanowego sądu apelacyjnego o uchylenie decyzji Merchana, który niedawno podtrzymał wyrok skazujący dla prezydenta-elekta.
Bez interwencji sądu apelacyjnego, termin ogłoszenia wymiaru kary dla Donalda Trumpa 10 stycznia zostanie utrzymany. Prezydent-elekt może wysłuchać werdyktu za pośrednictwem łącza wideo, nie fatygując się do sądu. Decyzję sądu zapewne skomentuje na gorąco w mediach społecznościowych, tak jak te dotychczasowe. - „Nigdy nie sfałszowałem dokumentacji biznesowej. To fałszywe, wymyślone oskarżenie przez skorumpowanego sędziego, który po prostu wykonuje pracę Departamentu Niesprawiedliwości Bidena/Harris, atakując ich politycznego przeciwnika, mnie!” - napisał po piątkowej decyzji sądu Donald Trump w serwisie Truth.