Kongresmena kłamcy nie stać na zwrot pieniędzy darczyńcom

2024-08-21 14:22

Na nawet 22 lata za kratami skazany może zostać słynny, były już republikański kongresmen z Long Island George Santos (35 l.) oskarżony o oszustwa i przestępstwa finansowe. Polityk przyznał się przed sądem do oszukania wyborców, darczyńców i kradzieży tożsamości 11 osób, w tym członków własnej rodziny, w celu przekazania darowizn na własną kampanię. Ma zwrócić ponad $370 tys., ale jego prawnicy przyznali przed sądem, że nie ma takich pieniędzy.

George Santos, który przez niespełna rok reprezentował 3. nowojorski okręg kongresowy w Izbie Reprezentantów, zdecydował się na przyznanie do winy przed nadchodzącym procesem. We wrześniu odpowiadać miał na 23 zarzuty, m.in. składanie fałszywych raportów FEC, defraudację funduszy od darczyńców kampanii, obciążania kart kredytowych bez autoryzacji, kradzieże tożsamości, uzyskanie zasiłku dla bezrobotnych poprzez oszustwo i kłamstwa w raporcie dla Izby Reprezentantów. Polityk w poniedziałek stanął przed sądem federalnym w East Islip i przynał, że popełnił błąd i „zdradził” wyborców. - Głęboko żałuję mojego zachowania i szkód, jakie wyrządziło – powiedział przed obliczem sędzi.

Oskarżony w maju przez Prokuraturę Wschodniego Okręgu Nowego Jorku Santos ma usłyszeć wyrok 7 lutego 2025 r. Jak przekazał prokurator Breon Peace, politykowi grozi kara minimum dwóch lat więzienia, a maksymalnie nawet 22 lata odsiadki. Przyznanie się do winy wiąże się z nakazem zwrócenia pokrzywdzonym niemal $374 tys. i przepadkiem ponad $205 tys., które nieuczciwie zdobył, a potem wydał na własne zakupy, m.in. luksusowych ubrań czy spłacanie kredytu. Pieniądze musi zwrócić oszukanym nie później niż 30 dni przed wygłoszeniem wyroku i jak się okazuje, może mieć z tym problem. - W tej chwili nie ma takich pieniędzy – powiedział sędzi Joannie Seybert obrońca polityka GOP Andrew Mancilla, cytowany przez stację ABC7. Drugi z obrońców Joseph Murray zapewnił jednak, że Santos zrobi co w jego mocy, by w ciągu pięciu miesięcy oddać pieniądze.

Sam Santos, w oświadczeniu, które odczytał reporterom przed budynkiem sądu zapewnił, że „jest mu naprawdę przykro”. - „Mogę powiedzieć, że powinienem był postąpić inaczej. Teraz jest dla mnie jasne, że pozwoliłem ambicji przyćmić mój osąd, co doprowadziło mnie do podjęcia decyzji, które były nieetyczne. Przyznanie się do winy to krok, którego nigdy sobie nie wyobrażałem, ale jest to konieczne, ponieważ jest to słuszne" – powiedział. To nagły zwrot akcji, ponieważ jeszcze 13 sierpnia polityk walczył przed sądem o przyznanie prawa do anonimowej ławy przysięgłych i nakaz przeprowadzenia wśród nich ankiety, która pomogłaby wyłapać ewentualne uprzedzenia co do byłego kongresmena. Sąd zgodził się wówczas jedynie na utajnienie nazwisk ławników.

Śledczy cieszą się z zakończenia sprawy Santosa bez procesu. - Dzisiaj, po raz pierwszy od rozpoczęcia kampanii do Kongresu, pan Santos powiedział prawdę o swoich przestępczych planach. Przyznał się do kłamstwa, kradzieży i oszukiwania ludzi - powiedział prokurator Breon Peace z Prokuratury Wschodniego Okręgu Nowego Jorku. - Przyznając się do winy, pan Santos przyznał, że wielokrotnie oszukiwał federalne i stanowe instytucje rządowe, a także własną rodzinę, zwolenników i wyborców – dodał.

Santos, który zadebiutował w Kongresie USA na początku 2023 r. jeszcze przed złożeniem ślubowania był częstym bohaterem medialnych nagłówków. Na jaw zaczęły bowiem wychodzić kłamstwa dotyczące jego życiorysu. Walcząc o głosy nazywał się potomkiem uciekających przed nazistami ukraińskich Żydów i chwalił karierą w Citigroup i Goldman Sachs. W grudniu 2023 r. Izba Reprezentantów poparła wniosek o pozbawienie go mandatu. Mimo tego i poważnych oskarżeń 35-latek zamierzał ubiegać się o fotel w Kongresie z 1. okręgu Nowego Jorku, ale w kwietniu zrezygnował z tego pomysłu.