Andrew Cuomo, były demokratyczny gubernator Nowego Jorku ogłosił w sobotę 1 marca chęć walki o najważniejszy fotel w mieście. Swoją kandydaturę zaproponował prezentując 17-minutowy filmik w mediach społecznościowych. - Nasze miasto jest w kryzysie. Dlatego ubiegam się o stanowisko burmistrza Nowego Jorku. Potrzebujemy rządu do pracy. Potrzebujemy skutecznego przywództwa – powiedział w nagraniu.
Były gubernator na tym nie poprzestał. Jeszcze w sobotę zawitał na Bronks, gdzie spotkał się z z mieszkańcami Kingsbridge i posłanką stanową Yudelką Tapią, która udzieliła mu poparcia. Następnym miejscem na jego trasie był Manhattan. W niedzielę przemawiał w nowojorskiej Radzie Okręgowej Stolarzy, która go poparła. Pochwalił się też poparciem reprezentującego Nowy Jork w Waszyngtonie kongresmena Ritchiego Torresa.
Cuomo dołączył do już dosyć długiej listy kandydatów, zainteresowanych pozbawieniem fotela burmistrza Erica Adamsa, który od miesięcy nie ma dobrej prasy. Nie tylko z powodu korupcyjnych zarzutów, ale też obaw o nagłą nić porozumienia z administracją Donalda Trumpa. Były gubernator może mu poważnie zaszkodzić – świadczy o tym niedawny sondaż, w którym Adams przegrywa nie tylko z Cuomo, ale też z miejskim rewidentem Bradem Landerem.
Dla demokraty mimo wszystko może to nie być łatwa walka. W 2021 roku zrezygnował ze stanowiska w atmosferze skandalu, po tym jak kilkanaście kobiet zarzuciło mu molestowanie seksualne. Mimo usilnych starań prokuratury, sprawa nigdy nie dotarła do sądu. W styczniu 2024 roku Departament Sprawiedliwości USA ogłosił jednak, że zarzuty wobec Cuomo były zasadne i dopuścił się on nadużyć, a stan nie zapewnił odpowiedniej ścieżki postępowania. Sprawa zakończyła się ugodą, w ramach której stan zobowiązał się do szkoleń oraz ustanowienia procedur składania skarg na najwyższych urzędników do zewnętrznej kancelarii prawnej.