Vance i Walz starli się w grzecznej debacie. Wyborcy wskazali zwycięzcę

2024-10-02 13:59

Nie skoczyli sobie do gardeł, a wręcz wzajemnie sobie przytakiwali, by finalnie poklepać się po plecach. Zamiast atakować siebie, atakowali kandydatów na urząd prezydenta i obaj sięgnęli po tę samą taktykę w obliczu trudnych pytań, unikając odpowiedzi. W telewizyjnym starciu kandydatów na wiceprezydenta demokraty Tima Walza (60 l.) i republikanina JD Vance’a (40 l.), w opinii widzów nieznacznie lepszy miał być ten drugi.

To było inne show niż debaty, do których w ostatnich latach przyzwyczajeni byli Amerykanie. Inne też od starcia Kamali Harris (60 l.) i Donalda Trumpa (78 l.), które mogliśmy oglądać 10 września. We wtorek 1 października w nowojorskim studiu CBS za pulpitami stanęli towarzyszący im w wyścigu do Białego Domu gubernator Minnesoty Tim Walz i senator z Ohio JD Vance. Spotkanie moderowały Norah O’Donnell z „CBS Evening News" oraz moderatorka programu „Face the Nation” Margaret Brennan. Kandydaci wykorzystali okazję, by zaprezentować się szerszej publiczności, ale skupili na tym, by uwypuklić różnice w polityce i charakterach głównych kandydatów.

Pierwszą okazją było jedno z pierwszych pytań, dotyczące wtorkowego ataku rakietowego Iranu na Izrael. Choć żaden z kandydatów nie odpowiedział wprost na pytanie o poparcie dla prewencyjnego ataku Izraela na Iran, Walz nakreślił wizję „stabilnego przywództwa i sojuszy” Harris, a Vance utrzymywania pokoju poprzez strach i siłę.

Kolejny, wypływający z niedawnych wydarzeń temat, czyli zmiany klimatyczne w obliczu dewastacji poczynionych przez huragan Helene, też stał się okazją do uników. Vance robił co mógł, by nie odnieść się do powszechnie znanych słów Donalda Trumpa, nazywającego zmiany klimatyczne „mistyfikacją”. Zamiast tego mówił o konieczności przeniesienia większości produkcji do USA i o tym, że Trump też chce czystej wody i powietrza, a „czysta energia” to demokratyczny slogan. Walz stwierdził wprost, że zmiany klimatyczne to fakt i pochwalił inwestycje administracji Joe Bidena (82 l.) w energię odnawialną.

Jednym z ostrzejszych tematów była kwestia aborcji. Vance, orędownik zakazu przerywania ciąży, zaprzeczył swoim wcześniejszym słowom o dążeniu do narodowego zakazu, zapewniając, że stanowe regulacje to idealne podejście. Przypomniał, że administracja Trumpa zamierza walczyć o wsparcie rodzin, lepszy dostęp do opieki nad dziećmi. Walz stwierdził, że decyzja w sprawie aborcji „należy do kobiet”. Przywołał historię Amber Thurman z Georgii, która musiała pojechać do Karoliny Północnej, by dokonać farmakologicznego przerwania ciąży. Doszło jednak do komplikacji i gdy w swoim stanie czekała na usunięcie tkanek pozostałych po zażyciu tabletek, zmarła z powodu sepsy. Vance przyznał Walzowi, że Thurman powinna żyć.

Dyskusja o imigranci stała się polem do wymiany ciosów, wymierzonych jednak w Trumpa i Harris. Vance zamiast odpowiedzieć wprost czy zgadza się z planem masowych deportacji, zapowiadanych przez Trumpa, wypominał kandydatce na prezydenta brak jakichkolwiek działań w celu zahamowania imigracyjnej fali, z którą do USA napływają tony fentanylu, a kurczą się stanowe i miejskie zasoby funduszy i tanich mieszkań. Choć nie powtórzył twierdzeń o imigrantach z Haiti, mających zjadać psy i koty w Springfield, uparcie powtarzał, że są nielegalni, mimo że napłynęli do USA zgodnie z przepisami. Gdy zaczął przerywać moderatorce, ta wyłączyła mu mikrofon. Walz w swoim czasie na wypowiedź wypomniał, że to Trump zatopił przygotowaną w Kongresie USA ustawę, która miałaby wprowadzić obostrzenia dla napływających z południa imigrantów.

Nie obyło się bez wspomnieć 6 stycznia 2021 r., czyli szturmu na Kapitol, jako puntu wyjścia do rozważań o uznaniu wyników nadchodzących wyborów. Vance bagatelizował podważanie wyniku wyborów przez Trumpa, mówiąc, że ten powiedział ludziom, aby „pokojowo" maszerowali na Kapitol USA. Stwierdził, że prawdziwym zagrożeniem dla demokracji jest cenzura, w którą Kamala Harris ma być „zaangażowana na skalę przemysłową”. Walz zapytał Vance’a wprost czy Trump przegrał wybory w 2020 r. - Tim, ja skupiam się na przyszłości – odpowiedział republikański senator. - To nie jest odpowiedź – odparł Walz.

Po dwuminutowych mowach końcowych obaj kandydaci uścisnęli sobie dłonie i poklepali się po plecach, a potem przedstawili sobie swoje żony. Wbrew oczekiwaniom raczej nie ma szans, by telewizyjny pojedynek potencjalnych wiceprezydentów mocno wpłynął na wyborcze preferencje. Przeprowadzone po debacie badania pokazują, że żaden z polityków nie zasłużył na miano zdecydowanego zwycięzcy. W badaniu dla CNN przygotowanym tuż po debacie przez SSRS 51 proc. ankietowanych wskazało, że lepiej poradził sobie Vance, podczas gdy 49 proc. wskazało na Walza. W sondażu CBS News i Yougov 42 proc. wskazało na wygraną Vance’a, a 41 proc. na zwycięstwo Walza. 17 proc. uznało, że nie da się tego rozstrzygnąć.