Wciąż nie znamy przyczyn koszmaru na terenie Uniwersytetu Stanowego Florydy w Tallahassee, FL. W czwartek przed południem uzbrojony w pistolet i strzelbę młody mężczyzna otworzył ogień w pobliżu siedziby związku studenckiego. Spanikowani ludzie próbowali chować się w budynku – w windzie i kręgielni znajdującej się na najniższym poziomie siedziby związku. Mimo to kule dosięgły w sumie ośmiu osób.
Gdy na miejsce dotarły karetki, okazało się, że dwóm z nich nie można było już pomóc. Według służb, zmarli mężczyźni nie byli studentami uczelni. Sześć kolejnych osób trafiło do szpitala. - „Stan poszkodowanych jest stabilny” – podali w mediach społecznościowych przedstawiciele Tallahassee Memorial HealthCare.
Pod opiekę lekarzy trafił też domniemany sprawca strzelaniny. - Funkcjonariusze szybko przybyli na miejsce i postrzelili sprawcę po tym, jak nie zastosował się do ich poleceń – powiedział podczas konferencji szef policji w Tallahassee, Lawrence Revell. Jak poinformował, podejrzany o dokonanie krwawej jatki to 20-letni student FSU Phoenix Ikner.
Jak się okazało, to jednocześnie pasierb zastępczyni Szeryfa Hrabstwa Leon, która pełni tam służbę od 18 lat. 20-latek miał przy sobie jej dawną służbową broń, którą trzymała w domu, po wycofaniu jej z użytku przez jednostkę. Szeryf hrabstwa Leon, Walt McNeil, zdradził, że Phoenix Ikner był od dawna członkiem młodzieżowej rady doradczej biura szeryfa. - Był częścią rodziny biura szeryfa hrabstwa Leon, uczestniczył w wielu naszych programach szkoleniowych – powiedział McNeil. Co skłoniło 20-latka do tak dramatycznego czynu, w tej chwili nie wiadomo.