Policja z Waterbury, CT, wyjaśnia przyczyny wypadku, który kosztował życie aż czterech osób. Do kraksy, która zszokowała mieszkańców tego 114-tysięcznego miasta, doszło przed godz. 1 am w czwartek 24 kwietnia na Cherry Street w pobliżu Maple Avenue. W znajdującą się pod adresem 45 Cherry Street bodegę Hernandez Market wbiło się rozpędzone auto, sprawiając, że część budynku złożyła się jak domek z kart, a samochód został przysypany gruzem.
Na miejsce ruszyli policjanci, strażacy i ratownicy. Musieli działać szybko, ale i ostrożnie próbując dostać się do przysypanego auta i wydostać z niego pasażerów. Okazało się, że w osobowym BMW znajdowały się cztery nieprzytomne osoby. Jak poinformowała podczas porannej konferencji policja, trzy zginęły na miejscu, zgon czwartej stwierdzono po przewiezieniu do szpitala. - Szczęśliwie w chwili wypadku nie było nikogo na ulicy ani we wnętrzu budynku – powiedział szef policji w Waterbury Fernando Spagnolo.
Służby nie ujawniły jeszcze tożsamości ofiar. Po weryfikacji ich tożsamości najpierw poinformowani zostaną ich najbliżsi. Nie wiemy więc też, kto siedział za kierownicą samochodu, który koziołkował i sunąc do góry kołami wbił się w budynek. Jak zdradzili mundurowi, auto nie było kradzione. Według wstępnych ustaleń pojazd zmierzał z południa, zjeżdżają z Baldwin Street na Cherry Street. Nieoficjalnie wiadomo, że jechał z nadmierną prędkością.