Donald Trump i jego administracja 19 lutego ogłosiły z dumą cofnięcie zgody Departamentu Transportu USA dla programu poboru opłat za wjazd poniżej 60. Ulicy na Manhattanie. I na tym nie poprzestały - do Nowego Jorku trafił właśnie nakaz wyłączenia rejestratorów przed 21 marca. List, podpisany przez dyrektor Federal Highway Administration (Federalną Administrację Autostrad) Glorię M. Shepherd trafił do MTA, stanowego Departamentu Transportu i miejskiego Departamentu Transportu.
Nowy Jork zamierza jednak walczyć o tzw. korkowe, o czym ponownie zapewniła Kathy Hochul. - Wiem, że w Gabinecie Owalnym jest dużo władzy, ale postawiłabym tę władzę przeciwko władzy 6 milionów wkurzonych osób dojeżdżających do pracy w samym Nowym Jorku - powiedziała nowojorska gubernator podczas nietypowego zebrania władz MTA na Gran Central Station, w którym wzięła udział w środę 26 lutego.
Wtórował jej prezes agencji Janno Lieber. - Wyraziliśmy się jasno, że ich [kamer poboru opłat – red.] nie wyłączamy - powiedział. - Mamy ważną, obowiązującą zgodę i nie wyłączymy ich bez nakazu sądowego – dodał, nawiązując do pozwu, złożonego przez Nowy Jork w reakcji na niedawną decyzję administracji federalnej.
Stanowe władze od miesięcy przekonują, że program opłat za wjazd do Centralnej Dzielnicy Biznesowej, to jedyny sposób na ograniczenie korków, co przełoży się też na poprawę życia nowojorczyków. Hochul w piątek 21 lutego spotkała się w Waszyngtonie, DC, z prezydentem Trumpem, by zaprezentować mu pierwsze dane na temat skutków wdrożenia programu, w tym m.in. 10-proc. spadek natężenia ruchu. Przyznała jednak, że niezbyt go to przekonało.
Administracja federalna, wycofując zgodę na program, podkreśliła, że stanowym władzom chodzi głównie o pieniądze. Nowojorscy urzędnicy otwarcie przyznawali, że wpływy z opłat mają pomagać w finansowaniu stanowych inwestycji. Już pierwszy miesiąc dowodzi zresztą, że korkowe to kura znosząca złote jajka!
Dane MTA pokazały, że w ciągu miesiąca od 5 stycznia, gdy program wystartował, zebrano $48,6 mln. 20 proc., czyli $10 mln, przychodu zapewniły taksówki i pojazdy na wynajem. Około 68 proc. opłat uiścili kierowcy samochodów osobowych, a pozostałą część – ciężarówek. Po odjęciu $9,1 mln kosztów operacyjnych, oznacza to $37,5 przychodu netto, z których agencja przeznaczyć chce $2 mln na projekty środowiskowe poza obszarem objętym opłatami.