- Skąd pomysł, by wziąć udział w wyborach?
- Mając trzy lata zaczęłam śpiewać i tańczyć w zespole „Mała Wanta”, gdzie kierownikami byli Agnieszka Bobak i Marek Bukowski i to było moje marzenie: zostać kiedyś królową Związku Podhalan W Północnej Ameryce. W przygotowaniach do wyborów pomogła mi bardzo nowa kierowniczka zespołu, do którego należę „Siumni” Karolina Strzelec-Stafiera i też pani Anna Trzebunia. W sumie dużo nie musiałam się przygotowywać, bo góralszczyzną żyję na co dzień i mam ją we krwi.
- W czasie wyborów każda z kandydatek miała za zadanie zaprezentować swoje talenty. Jakimi umiejętnościami ty pochwaliłaś się przed komisją?
- Na wyborach zagrałam na akordeonie nuty wierchowe i zaśpiewałam trzy śpiewki. Pokazałam również mój nowy talent i pasję - haftowanie gorsetów. Jeden z nich, który sama wyhaftowałam zaprezentowałam na wyborach.
- Polskiego uczyłaś się w polonijnej szkole?
- Nie chodziłam do polskiej szkoły. W naszym domu zawsze mówiliśmy po polsku i góralską gwarą. Jestem bardzo dumna z tego, że jestem Polką i góralką. Jest to dla mnie bardzo ważne, że za pielęgnowanie polskich i góralskich tradycji otrzymałam tytuł królowej Związku Podhalan. Zapewniam, że będę godnie reprezentować całą Polonię i wszystkich górali.
- Którą z polskich tradycji chciałabyś zaszczepić wśród swoich amerykańskich przyjaciół?
- Moim ukochanym świętem jest Boże Narodzenie i związana z tym tradycja Podłazów. Bardzo bym chciała żeby ten zwyczaj rozwinął się tutaj na ziemi Amerykańskiej. Podłazy to zwyczaj, w którym młodzi chłopcy po pasterce odwiedzają domy młodych dziewcząt, składając im bożonarodzeniowe życzenia i sypią owsem na szczęście.
- Powoli zaczynasz wypełniać swoje obowiązki reprezentacyjne, ale przed tobą rok pełen wyzwań. Co chciałabyś uczynić swoim priorytetem w pracach na rzecz Polonii?
- Moim głównym celem w działalności na rzecz Polonii jest przede wszystkim przekazywanie tradycji skalnego Podhala, a także zbieranie funduszy na rzecz chorych dzieci i pomoc fundacjom charytatywnym.
- O czym marzysz?
- By studiować w polskim królewskim mieście, czyli Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim na kierunku zarządzanie biznesem i finansami. Godzę na co dzień czas na naukę i na to, co kocham, bo to jest moje życie na co dzień. Marzę, żeby skończyć szkołę, a po niej dostać dobrą pracę i mieć też czas, żeby w wolnych chwilach brać udział w zajęciach zespołu góralskiego i haftować.
- Twoi rodzice pochodzą z Polski? Czy wizyta w Polsce jest również na liście twoich planów?
- Moi rodzice pochodzą z Podhala. Mama z Gronkowa, a tata z Zakopanego. Bardzo często odwiedzam Podhale, ale mam również w planach odwiedzić inne regiony Polski. Bardzo chcę odwiedzić Warszawę, Wrocław i Trójmiasto.
- Masz chłopaka?
- Tyn moj kochanecek Ej jako janiolecek Chodził ku mnie rocek Ej a jo mom wionecek.
- Jak ważne są dla ciebie góralskie tradycje?
- Bardzo ważne. Kocham wszystko co jest góralskie: taniec, śpiew, strój. Sycko! Bardzo chcę to przekazać następnym pokoleniom i żeby ta tradycja była zawsze żywa. Góralszczyzna zawsze jest i będzie w moim sercu i jestem z tego dumna. Wywodzę się z góralskiej rodzinny. Moja mama pochodzi z Gronkowa od Parów. Mój tata pochodzi z Zakopanego od Zubków, mama taty pochodzi z rodu Chotarskich, z których wywodzi się Stanisław Nędza Chotarski, słynny podhalański muzykant. A dziadek Wacek pochodzi z rodu Gąsieniców, przydomek Danielów. To śmiało mogę powiedzieć, że mam prawdziwe góralskie korzenie!