Od godz. 6 am w sobotę 23 marca do soboty 30 marca nowojorczycy będą mogli oddawać głos w ramach wczesnego głosowania w tegorocznych prawyborach. Głosować będzie można w 143 punktach wyborczych. 2 kwietnia, w dniu prawyborów, w metropolii będzie otwartych 1213 lokali wyborczych. Pracować w nich będzie ok. 35 tys. pracowników. Tylko do soboty 23 marca wnioskować można o kartę do głosowania korespondencyjnego. Można to zrobić również online na requestballot.vote.nyc.
Komisja Wyborcza Nowego Jorku oszacowała, że zarządzanie prawyborami prezydenckimi 2 kwietnia oraz przedterminowym głosowaniem będzie kosztować ok. $25 mln. Kwota obejmuje koszt wydrukowania kart do głosowania, testowania maszyn do głosowania i zabezpieczenia lokali wyborczych. Do tego dochodzą wypłaty dla pracowników komisji wyborczych, którzy zarabiają $250 dziennie oraz dla osób nadzorujących wybory, które dostaną po $350 za dzień pracy.
Stawką prawyborów są partyjne nominacje do wyborów prezydenckich, a więc rozstrzygnięty przed kilkoma dniami wyścig. Zarówno kandydat GOP Donald Trump, jak i ubiegający się o reelekcję demokrata Joe Biden (82 l.) zapewnili sobie wymaganą większość głosów delegatów. Co więcej, na kartach do głosowania pojawią się ci, którzy już dawno zawiesili swoje kampanie – republikanie Vivek Ramaswamy (39 l.), Chris Christie (62 l.) i Nikki Haley (52 l.) czy demokraci Dean Phillips (56 l.) i Marianne Williamson (72 l.).
Nie dziwią głosy, że prawybory w tej sytuacji to strata czasu, ale i pieniędzy. W hrabstwie Nassau koszt ich organizacji wyniesie około $2,5 mln. - W hrabstwie Onondaga to koszt nawet $350 tys. Większość tych wydatków to opłacenie 675 inspektorów wyborczych zatrudnionych w 126 lokalach wyborczych - powiedział Dustin Czarny, tamtejszy komisarz ds. wyborów i gorący orędownik zmiany terminu prawyborów w Nowym Jorku. Jego zdaniem rozsądniej byłoby przenieść je na Super Wtorek, gdy jakakolwiek rywalizacja ma jeszcze sens lub połączyć z lokalnymi prawyborami, odbywającymi się pod koniec czerwca.
