Marcin Patrzałek

i

Autor: Facebook

Zachwycił w amerykańskim "Mam talent!" i zapowiada, że to jeszcze nie koniec

2019-07-01 4:20

Marcin Patrzałek (18 l.), gitarzysta z Kielc, podbił serca jurorów amerykańskiego „Mam talent!”. Za swój gitarowy popis, połączenie V symfonii Beethovena i „Toxicity” System of a Down, otrzymał owacje na stojąco i pochwały zwykle najbardziej krytycznego Simona Cowella. – 99 proc. osób, które wchodzą na scenę z gitarą, nie potrafią na niej grać. Ty zademonstrowałeś, po co ten instrument stworzono. To było wspaniałe – powiedział Cowell. Filmiki z nagraniami Marcina w Internecie zebrały już prawie 100 mln wyświetleń. Opowiedział nam, jak się z tym czuje.

– Kim byś był, gdybyś nie był muzykiem?

– Gdybym nie był muzykiem…. byłbym bardzo smutny! (śmiech)

– Co cię skłoniło do wzięcia udziału w amerykańskim „Mam talent!”?

– Starałem się dostać do America’s Got Talent już od 4 lat. Kiedy miałem 14 lat wziąłem udział w talent show w Polsce i to wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że to, co robię, jest ciekawe dla szerszej publiczności i że warto spróbować swoich sił również za granicą. A więc wysłałem zgłoszenie do America’s Got Talent, jednak nie udało mi się tam dostać. Nie zniechęciłem się jednak, zacząłem dużo komponować oraz aranżować legendarne utwory na gitarę akustyczną. Z czasem moje video w internecie zdobyły dużą popularność. Szczególnie moja aranżacja metalowego utworu „Toxicity” oraz moja autorska aranżacja V Symfonii Beethovena, w której wykonałem całą orkiestrę symfoniczną na jednej gitarze. Napisanie jej było bardzo trudne, dzieło Beethovena jest bardzo skomplikowane i obszerne, jednak byłem bardzo dumny z efektu i to właśnie dzięki tej aranżacji, po czterech latach, w końcu dostałem się do programu.

– Była trema przed wejściem na scenę?  

 – Występowałem już na scenach małych i dużych, jednak to miało dla mnie szczególne znaczenie, więc zdecydowanie pojawiły się nerwy. Byłem bardzo zaskoczony reakcją jury i publiczności, absolutnie nie spodziewałem się owacji na stojąco! Następny etap, w którym wezmę udział to „Judge Cuts”, odcinek ze mną będzie wyemitowany w lipcu, jednak nie znam dokładnej daty. Jeżeli uda mi się przejść do programu na żywo, który jest w sierpniu, to będę ogromnie wdzięczny za głosy oddane na mnie drogą SMS, gdyż to właśnie one zadecydują o moich losach. Jednak do tego jest trochę czasu. Bardzo dziękuję całej Polonii za ogrom miłych wiadomości i wsparcia, które już dostałem w internecie, to cudowne uczucie!

– Jak się zaczęła Twoja przygoda z muzyką ?

– Grać na gitarze zacząłem, kiedy miałem 10 lat. Mój tata zawsze lubił gitarę, a ja bardzo nudziłem się w wakacje. Tata wpadł na swojego znajomego nauczyciela gitary w sklepie i zapytał go o lekcje dla mnie, jednak ten odpowiedział mu, że nienawidzi dzieci i dał nam wizytówkę innego lokalnego nauczyciela gitary klasycznej i to właśnie tam zacząłem swoją drogę. Po trzech miesiącach wygrałem swój pierwszy konkurs gitary klasycznej, stało się jasne dla mnie i dla rodziców, że jest to dobra droga dla mnie. W wieku 12 lat spotkałem wirtuoza gitary flamenco – Hiszpana Carlosa Piñanę – na warsztatach gitarowych. Carlos był zaskoczony moimi umiejętnościami i zaproponował prywatne lekcje przez Skype. Później, w wieku 14 lat, dostałem gitarę akustyczną pod choinkę i w ten sposób zacząłem łączyć style, eksperymentować z grą perkusyjną i z różnymi dziwnymi podejściami do gry na gitarze.

– Po kim masz muzyczny talent?

– Muzyka krąży w naszej krwi. Mój dziadek w czasach PRL był w zespole jazzowym, grał na trąbce i gitarze oraz śpiewał – dalej kocha muzykę. Moja babcia ma słuch absolutny, a tata od młodości interesuje się gitarą i ostatnio zaczął zajmować się obróbką audio oraz nagrywaniem, mixem i masteringiem. Mój brat i moja mama mają talent do sztuk wizualnych – a więc rodzina jest pełna artystów!

– Kto jest dla ciebie największym oparciem w życiu?

– Największym oparciem dla mnie są zdecydowanie moi rodzice i mój brat. To szczególnie mój tata pomaga mi niezmiernie, gdyż zawsze podróżuje ze mną po świecie. Jestem naprawdę wdzięczny, że mam taką rodzinę. Dostałem też ogrom wsparcia od ludzi z całego świata i z całego serca dziękuję każdemu.

– Jakie masz plany na przyszłość?

– W maju napisałem polską maturę i ukończył liceum. Udało mi się dostać do prestiżowej uczelni Berklee College of Music w Bostonie i to właśnie tam będę studiował muzykę. Uznałem, że muzyka jest dla mnie najlepszą drogą. Miałem okazję koncertować w wielu krajach i na kilku kontynentach. Nawiązałem też współpracę z firmą gitarową Ibanez. Te rzeczy, wraz ze wsparciem rodziny powodują, że czuję się pewny siebie, wchodząc w karierę muzyczną – pamiętając o tym, jak ryzykowna to droga. Planuję połączyć gitarę z innymi instrumentami w sposób jaki jeszcze nigdy nie był odkryty w muzyce. Piszę również na orkiestrę oraz muzykę elektroniczną. Interesuję się również muzyką filmową. Mam wiele planów, których na ten moment nie chcę zdradzać. W przyszłości zdecydowanie chcę wiązać swoją muzykę nie tylko z Polską, ale z całym światem. Oczywiście w tym, co robię, zawsze pozostanie duża część polskości – moja najnowsza kompozycja nosi tytuł „Baba Yaga” odnosząc się do wiedźmy, którą chyba wszyscy znamy z rymowanek.

– Kto jest twoim idolem muzycznym?

– Nigdy nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzieć. Czerpię inspiracje z wielu różnych źródeł. Jednak kiedy jestem pytany o to, z kim chciałbym zagrać w duecie, zawsze jedno nazwisko ciśnie mi się na usta – Hans Zimmer. Jestem ogromnym fanem jego twórczości i sposób, w jaki zrewolucjonizował podejście do muzyki filmowej jest absolutnie inspirujący!

– Masz jakieś pozamuzyczne hobby?

– Muzyka wypełnia mój cały dzień, tak naprawdę chyba nie ma chwili, w której nie słuchałbym muzyki. Jednak uwielbiam również jeździć na rowerze, ale ze słuchawkami na uszach, słuchając muzyki. Grywam też często w szachy, ale nie za dobrze.

– O czym marzysz?

– W przyszłości zdecydowanie chciałbym w jakiś sposób pchnąć muzykę do przodu. Mam nadzieję użyć perkusyjnego stylu gitary w całkowicie nowy sposób – ale to nie jest pora, żeby o tym mówić! Najbliższy cel jest jeden – dać z siebie wszystko w America’s Got Talent. Pozytywny odbiór pierwszego występu dał mi ogrom motywacji i teraz bardzo mocno pracuję, żeby w kolejnych etapach po raz kolejny wszystkich zaskoczyć i zagrać najlepiej jak potrafię – bo to jest najważniejsze.

Rozmawiała Marta J.Rawicz