Kilka kilometrów od wybrzeża Zatoki Meksykańskiej leży nieduża, porośnięta palmami i tropikalną roślinnością malownicza wysepka Sweetheart Island. O własnym raju na ziemi zamarzył biznesmen z Florydy, Patrick Parker Walsh. Podczas pandemii skorzystał z finansowej pomocy państwa. Za otrzymane wsparcie kupił sobie wyspę. Jednak, zamiast wylegiwać się w słońcu, leży na więziennej pryczy - odsiaduje za kratkami pięcioletni wyrok. Oddał $7,8 mln. Swoją rajską wyspę sprzedał za $200 tys.
Walsh jest jednym z tysięcy złodziei, którzy dopuścili się największej kradzieży w historii USA. Ich łupem padło ponad $280 mld federalnej pomocy. Kolejne $123 mld, jak wynika z analizy Associated Press, które przejrzało federalne raporty, zostały wydane niezgodnie z przeznaczeniem lub po prostu zmarnowane. To niemal 10 proc. z $4,3 biliona, które przeznaczono na pomoc.
Luksusowe domy, jachty, samochody i diamentowa biżuteria. Lista zakupów, których dokonywali oszuści jest długa. Rządowe pieniądze wydawano nawet na wizyty w klubach ze striptizem, hazard w Las Vegas czy wakacje. Były właściciel pizzerii kupił farmę alpak w Vermont. A były urzędnik nigeryjskiego rządu, który zgarnął około pół miliona dolarów, w chwili aresztowania miał na sobie zegarek o wartości $10 tys. i złoty łańcuch za $35 tys. Lee E. Price III (32 l.) z Houston, którego biznes istniał tylko na papierze, kupił na aukcji wartą niemal 60 tys. dolarów kolekcjonerską kartę Pokemona. Było go na to stać – wyłudził od państwa $1,7 mln.
Wypełnienie wniosku o pomoc było dziecinnie proste. Wystarczyło trochę w nim nakłamać, by w krótkim czasie, na konto wnioskodawcy spłynęła pokaźna sumka. We wczesnym etapie pandemii zrezygnowano bowiem z zabezpieczeń eliminujących oszustwa. Rząd chętnie przekazywał pieniądze potrzebującym. Aż 11 takich wniosków złożył Konstantinos Zarkadas, nowojorski lekarz. Zgarnął prawie $4 mln.
O oszustwa związane z pandemicznymi zapomogami oskarżono niemal 3200 osób. Udało się jednak przejąć jedynie około $1,4 mld skradzionych funduszy pomocowych.