Wybory Prezydenta RP w USA: Różnica głosów większa niż w Polsce

2020-07-13 19:48

Polacy w USA postawili w drugiej turze wyborów prezydenta RP na Andrzeja Dudę. Ale nie wszędzie. Choć w samym Chicago różnica głosów na kandydatów była olbrzymia. Niestety, nie obyło się bez błędów przy samym głosowaniu. Niektórzy wyborcy zapowiedzieli protesty.

To były trudne i nerwowe wybory Prezydenta RP w USA. Nie dość, że wybory powodu pandemii trzeba było przeprowadzić korespondencyjnie, to na wysłanie pakietów wyborczych i odesłanie ważnych głosów było niewiele czasu. Na szczęście niemal w ostatniej chwili zdecydowano, że wyborcy w Nowym Jorku i Chicago - zdecydowana większość wszystkich głosujących w USA, mogą dostarczać karty do głosowania osobiście.
Druga tura wyborów okazała się w Stanach rekordowa. Zarejestrowało się do niej 46 tys. wyborców - o 12 tys. więcej niż w I turze. Ostatecznie oddano 35,5 tys. ważnych głosów.
Co najczęściej wpływało na nieważność głosów Polonii? W kopertach zwrotnych często brakowało oświadczenia o osobistym i tajnym głosowaniu, lub podpisu na nim. Zdarzało się też, że w nerwowym pośpiechu, lub chcąc zaoszczędzić na kosztach przesyłki, nasi rodacy do jednej koperty zwrotnej wkładali po kilka kart do głosowania. Takich nieważnych głosów w skali całych stanów było 5 proc.
Najliczniej zagłosowała Polonia w Nowym Jorku - oddając niemal 15 tys. głosów. Tu jednak kandydaci podzielili się nimi niemal po połowie, z nieznaczną przewagą Andrzeja Dudy. Spektakularną porażkę poniósł Rafał Trzaskowski w Chicago, IL, gdzie na niemal 14 tys. oddanych głosów uzyskał zaledwie nieco ponad 4 tys.
Inaczej było w Waszyngtonie, DC, Los Angeles, CA, i Houston, TX. Tu wygrywał Trzaskowski. Nie zdołał jednak odrobić kolosalnej straty z Chicago.
Polonia nadal myśli o składaniu protestów wyborczych w związku z chaosem jaki zapanował przy przesyłaniu pakietów do głosowania. W mediach społecznościowych - między innymi na facebookowych profilach konsulatów polskich w USA, zarzucają nawet celowe działania w celu uniemożliwienia im głosowania.
- Ewentualne protesty trafią do Sądu Najwyższego, również Państwowa Komisja Wyborcza zajmie w tej sprawie stanowisko - wyjaśnił na konferencji prasowej sędzia Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. - Stanowisko musi też ewentualnie przedstawić obwodowa komisja wyborcza, ta której dotyczy protest - wyjaśnił.