Donald Trump (76 l.) będący od 8 sierpnia w stanie otwartej wojny z FBI, które urządziło nalot na rezydencję Mar-a-Lago na Florydzie postanowił kontratakować. Jego prawnicy wystąpili do sądu na Florydzie z wnioskiem o wstrzymanie przeglądu wyniesionych stamtąd dokumentów. W imieniu byłego prezydenta domagają się wyznaczenia specjalnego mistrza, który zbada zapisy i wskaże te objęte przywilejem wykonawczym, a więc nie muszące podlegać nakazowi ujawnienia. Trump kilkukrotnie podnosił, że część zapisków została „nielegalnie przejęta z mojego domu”.
Według ujawnionych na wniosek Departamentu Sprawiedliwości i samego Trumpa informacji, agenci wynieśli z Mar-a-Lago 11 zestawów tajnych dokumentów, opatrzonych klauzulami „ściśle tajne” i „poufne”. W pozwie prawnicy określili przeszukanie jako „szokująco agresywne posunięcie”, a nakaz, który je poprzedził, jako zbyt szeroki. - „Ta sprawa przykuła uwagę amerykańskiej opinii publicznej. Zwykłe "odpowiednie" zabezpieczenia są nie do przyjęcia, gdy sprawa, o której mowa, dotyczy nie tylko konstytucyjnych praw prezydenta Trumpa, ale także domniemania przywileju wykonawczego" - napisali adwokaci.
Prawnicy w pozwie podkreślali, że były prezydent od miesięcy w pełni współpracuje ze śledczymi. Jednak Departament Sprawiedliwości jeszcze w maju wzywał Trumpa i jego personel do zwrotu tajnych materiałów, które według świadków miały być przechowywane na Florydzie. Nakaz przeszukania, zatwierdzony przez sąd w związku ze złamaniem przez byłego prezydenta m.in. ustawy o szpiegostwie, miał być skutkiem braku reakcji na to wezwanie.
W poniedziałek „New York Times” poinformował, że po wyprowadzce Donalda Trumpa z Białego Domu w 2021 r. rząd odzyskał ponad 300 tajnych dokumentów z jego rezydencji. 150 z nich udało się przejąć Archiwum Narodowemu w styczniu.