- Jestem gotowa, panie burmistrzu, dać przykład – powiedziała Adams, bez mrugnięcia okiem patrząc na burmistrza Erica Adamsa (64 l.) siedzącego w pierwszym rzędzie podczas środowego orędzia o stanie miasta. W sali Brooklyn Academy of Music przedstawiała swoją wizję przyszłości NYC, wytykając co źle funkcjonuje w Wielkim Jabłku, jak zbyt drogie mieszkania czy niedostateczne wsparcie w zakresie zdrowia psychicznego dla młodych ludzi.
- Tracimy rodziny z klasy robotniczej i średniej, które opuszczają Nowy Jork najszybciej ze wszystkich nowojorczyków – powiedziała Adams. - To nam mówi, że jako rząd nie wypełniamy naszego obowiązku wobec mieszkańców miasta. Musimy sprawić, że Nowy Jork będzie przyjazny dla wszystkich. Jeśli tego nie zrobimy, stracimy kręgosłup naszego miasta i różnorodność, która nas napędza – mówiła.
Jedną z recept ma być… zwiększenie nadzoru nad ratuszem. - Rada rozpocznie przeprowadzanie własnych ocen wyników agencji miejskich, przedstawiając raporty ze świadczenia przez nie usług dla nowojorczyków – zapowiedziała tłumacząc, że roczny raport przedstawiany przez ratusz nie zapewnia „pełnego obrazu sytuacji”. Adams zapowiedziała też pociąganie administracji burmistrza do odpowiedzialności w razie uchybień, co doprowadzić może do kolejnych konfliktów.
- „Tanie mieszkania. Opieka nad dziećmi. Zdrowie psychiczne. W moim orędziu o stanie miasta szczegółowo opisałam plan usunięcia barier i sprawienia, aby rząd działał na rzecz wszystkich ludzi. Czas wrócić do podstaw i przywrócić wszystkim obietnicę Nowego Jorku”– podsumowała Adams 14 marca swoje orędzie na platformie X.
Konflikt na linii radni - ratusz pogłębił się, kiedy burmistrz odmówił wdrożenia reformy programu bonów mieszkaniowych CityFHEPS dla zagrożonych eksmisją tłumacząc, że wycenione przez radnych na $17 mld koszty są zbyt wysokie w czasach kryzysu imigracyjnego. O tej palącej kwestii Adams w orędziu już nie wspomniała.