We wtorek w Atlancie zaprzysiężona została kolejna już wielka ława przysięgłych w ciągnącej się 2,5 roku sprawie ingerencji w wyniki wyborów prezydenckich w Georgii. Pierwsza, o którą wnioskowała prowadząca dochodzenie prokurator okręgowa hrabstwa Fulton Fani Willis, zapoznała się z zebranymi dowodami i wydała rekomendacje, obejmujące postawienie zarzutów. Nazwiska osób, które na to miały zasłużyć, zostały jednak utajnione.
Nowi ławnicy wysłuchają pełnych dowodów i argumentów prokuratury, by zdecydować ostatecznie o postawieniu zarzutów. Jedną z osób, które mogą je usłyszeć już w sierpniu, ma być Donald Trump, ale też jego sojusznicy. Wśród dowodów znajdzie się rozmowa byłego prezydenta z sekretarzem stanu Georgii Brada Raffenspergera na początku 2021 r., gdy Trump zasugerował, że najwyższy urzędnik wyborczy stanu może pomóc mu „znaleźć 11 780 głosów", brakujących do pokonania Joe Bidena (81 l.). Do tego dochodzą inne rozmowy telefoniczne, ale też sprawa fałszywych elektorów, którzy mieli pomóc w odwróceniu wyborczego wyniku. Decyzja zaprzysiężonej we wtorek ławy przysięgłych będzie wiążąca. W przypadku uznania sprawy za podpartą dowodami, do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko byłemu prezydentowi.
Kolejnym ciosem dla Donalda Trumpa okazuje się decyzja Departamentu Sprawiedliwości, który uznał, że przepisy dotyczące prezydenckiego immunitetu nie powinny mieć zastosowania w przypadku pozwu pisarki E. Jean Carroll (80 l.), oskarżającej polityka o zniesławienie. Adwokaci Trumpa powoływali się na nie, próbując zablokować planowany na styczeń proces, w którym 80-latka domaga się $10 mln. Wcześniej w tym roku, pisarka wywalczyła $5 mln w ramach poprzedniego pozwu o gwałt i zniesławienie, choć uznano tylko to drugie roszczenie.
Trump nie krył oburzenia na decyzję DOJ. - „Sprawa cywilna Carroll przeciwko mnie jest pomyłką sądową i całkowitym oszustwem. (…) Zdecydowanie odwołujemy się od tej parodii sprawiedliwości!!!” -grzmiał w środę na swoim portalu Truth.