Złombol zadebiutował w USA

Polak z Chicago objechał maluchem jezioro Michigan, by pomóc polskim dzieciom

Złombol ma w Polsce długą historię i rzeszę wiernych fanów. Teraz bakcyla złapali Polacy w Ameryce, którzy 13 sierpnia ruszyli w pierwszy charytatywny rajd na amerykańskiej ziemi - Złombol American Edition Lake Michigan Edition 1. Wśród nich był nasz rodak z Chicago Tomasz Towbin (47 l.). Chicagowski społecznik, były szef lokalnej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który w sobotę dotarł do mety Fiatem 126 p, opowiedział nam o wrażeniach.

- Ile kilometrów za Wami?

- Trasa zakładała przejechanie dookoła jeziora Michigan. Dojechaliśmy cali i zdrowi, za nami ponad 1750 km. W cztery dni bez najmniejszej awarii w naszym „maluszku”, którego kupiłem w Polsce i przysłałem do USA. Przy okazji akcji zwiedziliśmy trochę ciekawych miejsc, jak na przykład muzeum lotnictwa w Oshkosh w Wisconsin. Warto było jechać z dobrą ekipą i w dobrym celu. Pomoc dla potrzebujących dzieci jest zawsze dla mnie najważniejsza. Mój przejazd nie byłby możliwy bez moich wspaniałych sponsorów. Akcja Złombol to charytatywna zbiórka funduszy na rzecz dzieci w Polsce. W tym roku Złombol zorganizował swój pierwszy zlot w USA.

- Dlaczego wziąłeś udział w tym rajdzie?

- Do udziału w tym przedsięwzięciu skłoniła mnie chęć pomocy dzieciom. Oraz przygoda i jazda fiatem 126 p dookoła jeziora Michigan. Kilka samochodów psuło się w czasie jazdy. Ale usterki były usuwane na bieżąco. Mój maluch dojechał bez problemu. Ogólnie wszystkie fiaty 126 p dojechały bez awarii. Osobiście zebrałem $1495. Jest to czysta przyjemność i jeśli po raz kolejny będzie okazja, to pojadę również. A kolejny przejazd szykowany jest w 2026 roku.

- Twoja córka była Twoim pilotem?

- Tak i ta 12-latka bardzo dobrze sprawdziła się w tej roli. Chcę w niej zaszczepiać chęć pomocy innym ludziom. Uczy się od małego. Była to jazda z czystą przyjemnością, chociaż były obawy czy auto wytrzyma. Najgorsze było pierwszych 10 godzin jazdy. Potem już szło łagodnie. Brak klimatyzacji i wysokie temperatury trochę dawały się we znaki. Cudowne były reakcje Amerykanów w czasie naszej jazdy. Machali do nas, a na parkingach podchodzili do nas i robili zdjęcia naszych samochodów.

- Kto zajął się organizacją rajdu w USA?

- Prezes klubu Auta PRL Chicago Paweł „Guma” Gumularz i to był świetny pomysł. Idea zrobienia Złombol zrodziła się w Polsce 18 lat temu. Po trzech udanych startach w Europie prezesa Pawła, zrodził się pomysł zrobienia tego samego po raz pierwszy w USA. Ponieważ jest to rajd charytatywny, grupa Auta PRL Chicago i nie tylko, bo również przyjaciele z New Jersey bez wahania przystąpili do udziału. Zarejestrowanych było ponad 30 teamów, ale finalnie wystartowało 27.

- Najpierw WOŚP, teraz Złombol. Lubisz pomagać...

- Tak, bo pomoc charytatywna to jest coś wspaniałego, wielu darczyńców dołączyło do rajdu i dzięki temu mogłem uzbierać $1495. Trzeba było zebrać minimum 800$ i dojechać do celu. Resztę, którą miałem ponad stan, przekazałem kolegom. Finalnie wszystko idzie na to samo konto w PL. I nie był to wyścig typu „kto zbierze więcej”.