Pięć ofiar makabry na Long Island. 59-latek wystrzelał rodzinę przez spadek

2024-08-27 13:45

Podział spadku po zmarłej matce motywem koszmarnej zbrodni na Long Island. Policja z hrabstwa Nassau ujawniła wstępne ustalenia po makabrycznym odkryciu w domu w Syosset, NY. W niedzielę 25 sierpnia znaleziono tam ciała pięciu osób.

Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Long Island. W niedzielę w domu przy Wyoming Court w Syosset mundurowi odkryli ciała pięciu osób. Wszystkie zginęły od strzałów z broni palnej. Szybko ustalono, że byli to Joann Kearns (69 l.) z Tampy, FL, jej brat Frank DeLucia, (64 l.) z Durham, NC, ich siostra Tina Hammond (+ 64 l.) i jej córka Victoria (30 l.), obie z East Patchogue, NY. Piątą ofiarą był Joseph DeLucia Jr. (59 l.) i to on, według policjantów z hrabstwa Nassau, był sprawcą tragedii.

Jak zdradził podczas konferencji prasowej w poniedziałek 26 sierpnia kpt. Stephen Fitzpatrick z Departamentu Policji Hrabstwa Nassau, 59-latek jako jedyny mieszkał w domu, które stało się miejscem rzezi. Jego rodzeństwo i siostrzenica przyjechali tam na pogrzeb seniorki rodu, 95-letniej Theresy DeLucia, którą pożegnali w piątek. Po pogrzebie w rodzinnym gronie rozmawiali o tym, by sprzedać dom. I to najpewniej doprowadziło do tragedii.

- W opinii Josepha Jr., został on odcięty od testamentu i miał zostać pozbawiony dachu nad głową. W przeszłości miał problemy psychiczne, które zostały nam zgłoszone. Z tego powodu postanowił tego dnia wziąć naładowaną strzelbę Mossberg kaliber 12, podszedł do nich z tyłu domu i z kuchni oddał 12 strzałów, wielokrotnie trafiając całą czwórkę - powiedział Fitzpatrick. Jak dodał, sprawca zaraz potem ruszył przed dom, stanął na trawniku i zaczął krzyczeć o tym co zrobił. - Sąsiad usłyszał to, zadzwonił pod 911 i to był nasz rozmówca. Następnie strzelił sobie w klatkę piersiową - - powiedział Fitzpatrick.

Policjanci wiedzą już wiele o 59-latku. Mężczyzna całe życie mieszkał z matką i był doskonale znany w okolicy. W przeszłości pracował jako ratownik medyczny, a ostatnio jako mechanik samochodowy w lokalnym warsztacie. Jak powiedzieli policjanci, był zbieraczem, miał wydawać wszystkie pieniądze na narzędzia i rzeczy związane z mechaniką samochodową, czym wypełniony był niemal cały dom. - Mieszkał tam przez całe życie, nigdy nie mieszkał sam. Można więc zobaczyć sposób myślenia, w którym jego świat się zmieniał, miał 59 lat i spanikował – ocenił na konferencji Fitzpatrick.