Nowy Jork otrzymał od administracji 2,6 mld dol. na program pomocy lokatorom zagrożonym eksmisjami z powodu czynszowych zaległości. Tysiące rodzin najpierw czekały na jego uruchomienie do 1 czerwca, teraz czekają na obiecane wypłaty, o czym regularnie przypominają protestami aktywiści. Wzmogła je dodatkowo niedawna decyzja Sądu Najwyższego, który cofnął stanową ochronę przed eksmisjami osobom, które złożyły jedynie oświadczenie o trudnościach czynszowych, a nie przedstawiły stosownych dowodów w sądzie.
Tymczasem właśnie wyszło na jaw, że na ochronę nie może liczyć też większość tych, którzy liczyli na pomoc w spłacie zobowiązań. Przez blisko trzy miesiące stanowi urzędnicy z Biura Pomocy Tymczasowej i Pomocy Niepełnosprawnym przekazali potrzebującym niespełna 100 mln dol., czyli 4 proc. dostępnych funduszy. Jak wynika z raportu stanowego rewidenta Toma DiNapoli (67 l.), zapomogi trafiły do zaledwie 7000 ze 168 tys. rodzin, które o nie wystąpiły!
„Są miliardy w federalnej pomocy, aby pomóc najemcom, którzy zalegali z płatnościami w czasie pandemii, ale te pieniądze do nich nie docierają" – przekazał DiNapoli w oświadczeniu.–- Stan może i musi wykonać lepszą pracę, aby ta pomoc trafiła do rąk nowojorczyków, którzy mogą stanąć w obliczu eksmisji” – dodał. Rewident wytknął też, że urzędnicy nie przetłumaczyli wniosków ani informacji na kluczowe języki, w tym koreański, bengalski, francuski i włoski. Dopiero od 4 sierpnia informacje dostępne są w języku polskim. Raport piętnuje też niedostateczne wysiłki w celu uproszczenia aplikacji, ale chwali niedawną decyzję oddelegowania do ich rozpatrywania dodatkowych 350 wolontariuszy. Ceną za to, że nie zdążą uporać się z zaległościami, może być, jak ostrzega rewident, utrata pieniędzy niewypłaconych do 30 września.