Nieustraszone Morsy z Chicago w pierwszy weekend kwietnia udali się na wyjazd do St. Joseph w Michigan, który okazał się być połączeniem morsowania, saunowania i rozwoju osobistego. Wyjazd, zorganizowany przez Kasię Firę, pozwolił jego uczestnikom na oderwanie się od szarej codzienności i głębsze zanurzenie – nie tylko w zimnej wodzie, ale i w swoich emocjach.
- Poza tradycyjnymi kąpielami w zimnej wodzie, w programie znalazły się również wyjątkowe warsztaty rozwojowe. Katarzyna Dubieńska poprowadziła warsztaty neurografiki, pomagając uczestnikom w pracy nad podświadomością. Z kolei Elżbieta Dziedzic, specjalistka od terapii dźwiękiem, z ich wykorzystaniem próbowała pomóc im odnaleźć wewnętrzny spokój i równowagę - opowiada nam organizatorka. Prócz warsztatów, był też czas na relaks, integrację i odpoczynek – spacery po okolicy, wspólne gry, rozmowy, a wieczorami – wspólne oglądanie filmu w kinowej atmosferze. Nie zabrakło też oczywiście morsowania, ale również wspólnego saunowania.
Fira wierzy, że połączenie aktywności fizycznej z pracą nad sobą jest bardzo ważne i przynosi świetne rezultaty. – Tego typu wyjazdy to świetna okazja, by zbliżyć się do siebie, odpocząć od codziennego pośpiechu i znaleźć chwilę na refleksję. Morsowanie daje nie tylko fizyczne korzyści, ale i psychiczne wzmocnienie - zaznacza pani Kasia, która niestrudzenie promuje tę formę aktywności w Wietrznym Mieście.