Noc z 2 na 3 grudnia okazała się wyjątkowo wymagająca dla strażaków z Manhattanu. Nieco po godz. 7 pm w ogniu stanęło mieszkanie sześciopiętrowej kamienicy, zamieszkałej przez 24 rodziny. Większości z nich udało się bezpiecznie wydostać z budynku przy 526 E. 82nd St. Pozostałym na pomoc ruszyli strażacy, którzy stawili się do walki z ogniem. Gdy dotarli na miejsce płomienie dosłownie buchały przez okno na piątym piętrze. Okazało się, że sytuacja jest bardzo poważna.
- Mieliśmy ciężki, ciężki ogień, pierwotnie na piątym i szóstym piętrze. Mieliśmy pożar w wielu mieszkaniach. Ogień ostatecznie spadł na czwarte piętro – relacjonował podczas specjalnej konferencji na Upper East Side zastępca szefa FDNY Thomas Currao. Z płomieniami walczyło 33 jednostek straży, w sumie 138 strażaków i ratowników EMS. Musieli działać w kilku miejscach, bo płomienie zagrażały sąsiednim budynkom. - Musieliśmy dostać się na dach, przewietrzyć dach, rozebrać ściany. Mieliśmy ogień przemieszczający się w górę i wiele ukrytych przestrzeni – dodał Currao.
Niestety w korytarzu jednego z mieszkań znaleziono ciało. Do tej chwili służby nie ujawniły płci ani tożsamości ofiary, której zgon stwierdzono na miejscu. W starciu z ogniem ucierpiało też sześciu strażaków. Z niegroźnymi obrażeniami trafili do szpitali. Podstawione przez MTA autobusy posłużyły z kolei za transport dla ewakuowanych mieszkańców, którzy noc spędzić musieli w schroniskach. Nie wiadomo, kiedy będą mogli wrócić do budynku, który został poważnie uszkodzony. Przyczyny pożaru wyjaśni śledztwo.