Budynek znajdujący się pod adresem 1915 Billingsley Terrace częściowo zawalił się 11 grudnia. Dla większości jego mieszkańców koszmar się nie skończył. Ci, którzy zajmowali lokale w zawalonej części, zostali bez dachu nad głową i byli zmuszeni zamieszkać w schroniskach dla bezdomnych.
Bezsilni i wściekli postanowili zwrócić się o pomoc do organizacji Legal Aid Society, by zawalczyć o swoje prawa i wspólnie pozwać właścicieli i miasto.
Około 30 najemców domaga się odbudowy i natychmiastowej naprawy zawalonej części budynku. W 100-letnim budynku roi się od szczurów i karaluchów, nie ma usług sprzątania, brakuje gazu do gotowania i ciepłej wody. Legal Aid Society już odkryło 133 naruszenia przepisów, z których ponad połowa została sklasyfikowana jako bezpośrednio niebezpieczne.
- Nasi klienci i wszyscy najemcy z 1915 Billingsley ogromnie ucierpieli z rąk właściciela – stwierdziła Zoe Kheyman, prawniczka w Wydziale Sprawiedliwości Mieszkaniowej Legal Aid Society. - Ich trudności nie zaczęły się w momencie częściowego zawalenia się budynku, ale wiele lat wcześniej, gdy niebezpiecznie pogorszyły się warunki mieszkalne w budynku.
Mieszkańcy twierdzą, że landlord oferuje im nowe mieszkania, ale po wartości rynkowej, więc za o wiele więcej niż płacili w grudniu. Inni twierdzą, że są nękani i zmusza się ich do podpisania ugód, w których mają oświadczyć, że ich mieszkania zostały w pełni naprawione.
- Właściciele budynku muszą dokonać natychmiastowych napraw, aby najemcy mogli wrócić do domu – kontynuowała Kheyman. - Właściciel obiektu i miasto muszą zadbać o to, aby rodziny, którym pozwoli się na powrót, nie były narażone na działanie pyłu ołowiu, pleśni i innych toksyn.
Pozew skierowany jest także do miasta, Wydziału Budynków oraz Wydziału Mieszkalnictwa, Ochrony i Rozwoju. Pierwsza data rozprawy przypada na 20 lutego. Celem jest jak najszybsze uzyskanie nakazu usunięcia naruszeń i zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom budynku.