Filip Frąckowiak

i

Autor: Muzeum Zimnej Wojny dyrektor Muzeum Zimnej Wojny w Warszawie

Czas uhonorować generała Kuklińskiego w USA

2022-10-29 17:21

Jeszcze w tym roku planowane jest otwarcie Instytutu Generała Kuklińskiego w Nowym Yorku. O nowej inicjatywie opowiedział nam dyrektor Muzeum Zimnej Wojny w Warszawie Filip Frąckowiak, pomysłodawca projektu.

 – Skąd pomysł na podjęcie właśnie teraz inicjatywy utworzenia Instytutu gen. Ryszarda Kuklińskiego w NYC?

– Będzie to kontynuacja misji, która swój początek miała w 2004 r., gdy zmarł gen. Ryszard Kukliński. Zapadła wtedy decyzja o powołaniu Izby Pamięci Generała Kuklińskiego upamiętniającej jego działalność wywiadowczą oraz by podkreślić jego wkład w zwalczanie komunizmu. Izba Pamięci Generała Kuklińskiego działa już 17 lat, od 2006 r., i prowadzi działalność edukacyjną polegającą na szerzeniu świadomości historycznej na temat zimnej wojny oraz na temat gen. Ryszarda Kuklińskiego. Od 2022 r. działa Muzeum Zimnej Wojny w Warszawie. Misja muzeum jest niezwykle aktualna w kontekście obecnych działań zbrojnych Rosji w Ukrainie i oporu sojuszu NATO wobec tej brutalnej agresji. Historia pisze nowy scenariusz. Można śmiało powiedzieć, że rozpoczęła się kolejna zimna wojna. Imperialistyczne plany Rosji i groźby użycia broni nuklearnej nie są już jedynie częścią historycznej zimnej wojny, są teraźniejszością. Dzieją się tu i teraz, na naszych oczach. Dlatego chcemy jeszcze szerzej wyjść z inicjatywą edukacyjną. Propagować wiedzę i pamięć o kulisach zimnej wojny i bohaterskiej postawie gen. Ryszarda Kuklińskiego. Wierzę, że Instytut Generała Kuklińskiego w NYC jest potrzebny. Jest hołdem pamięci o jego misji, która jest dziedzictwem Polonii amerykańskiej.

– Jakie cele stawia przed sobą Instytut?

– Placówka będzie się zajmowała pielęgnowaniem pamięci o bohaterze Kuklińskim oraz nauczaniem dorosłych i młodzieży o zimnej wojnie. Będziemy podejmować inicjatywy przypominające przełomowe momenty historii Polski i narodu polskiego, który niezłomnie walczył o swoją wolność i niepodległość oraz nigdy nie pogodził się z komunistycznym reżimem Związku Sowieckiego. Dodatkowo Instytut Generała Kuklińskiego chce przybliżyć misję wybitnego Polaka, jakim był gen. Ryszard Kukliński. Opowiedzieć o jego niezwykłej odwadze i osobistym wkładzie w obalenie komunizmu. Instytut Generała Kuklińskiego w NYC będzie również prowadził badania wpływu gen. Ryszarda Kuklińskiego na politykę amerykańską oraz na relacje polsko-amerykańskie.

– Dlaczego osoba Ryszarda Kuklińskiego jest taka kluczowa?

– Kukliński był człowiekiem niesłychanej skromności. Konspiracyjna, supertajna działalność uniemożliwiała ujawnienie znaczenia jego misji wywiadowczej nawet wiele lat po jej zakończeniu. W wolnej Ameryce nadal musiał się ukrywać przed zemstą KGB. W 1994 r., w odstępie kilku miesięcy, zamordowani zostali obaj jego synowie: Bogdan i Waldemar. Do dziś nie wyjaśniono okoliczności ich śmierci. To pokazuje, że nie tylko sama misja wywiadowcza była niezwykle niebezpieczna, lecz także późniejsze życie generała. Dopiero w maju 1998 r. pierwszy raz przyjechał do Polski. Wygłosił wtedy na Zamku Królewskim wykład pod znamiennym tytułem ANTY-JAŁTA. Tak streścił wówczas swoją działalność: „Armia Czerwona była najpotężniejszą, największą i najbardziej nieludzką machiną wojenną, jaką znają dzieje ludzkości. Wiedziałem, jakie cele mają sowieccy marszałkowie i generałowie. Niektórych z nich znałem osobiście. Sowieccy generałowie i oficerowie, z którymi miałem do czynienia, to byli prawdziwi profesjonaliści, jeśli chodzi o sztukę wojenną. Było wśród nich wielu, dla których perspektywa zbrojnego najazdu na Zachód była bardzo nęcąca. Zdawałem sobie sprawę, że tym ludobójczym, zaborczym, agresywnym planom mogą przeciwstawić się jedynie Stany Zjednoczone, a i to w ramach NATO. Wysiłek USA spowodował, że świat uniknął atomowego holokaustu, który Moskwa przewidywała w swych strategicznych planach. Wiedza o tym, co ma się stać, gdy zacznie się wojna, była przerażająca. Latami przyklejałem na wielkich sztabowych mapach symbole grzyba wybuchu atomowego: niebieskie tam, gdzie uderzenia miały paść z Zachodu, czerwone tu, gdzie miały paść nasze. A do tego Europa krzyczała, że lepiej być czerwonym niż martwym. Musiałem coś zrobić! Wszystko, co robiłem – robiłem z myślą o Polsce. Nawet jeśli mój czyn był niewielki, to stałem po właściwej stronie. A nawet jeśli było to niewiele, gdy rozważyć rzecz w szerszej perspektywie, to było to wszystko, co miałem. W istocie było to całe moje życie. Miałem honor uczestniczyć w tej wojnie po stronie USA, po stronie NATO, po stronie Polski przeciwko sowieckiemu imperium zła”.

– Tak, to było wyjątkowe wystąpienie. Gdy dziś po latach czyta się te słowa, można zrozumieć ogrom zagrożenia, jakiego Kukliński był świadkiem. Jak niezwykłej misji się podjął.

– Właśnie. Dlatego jego osoba jest kluczowa. Jest symbolem odwagi i patriotyzmu – zasługuje na pamięć. Szczególnie tu, w Ameryce, w której spędził resztę życia i na rzecz której działał już po zakończeniu misji w Polsce.

– Uważa pan, że Polacy, którzy w latach 70. i 80. emigrowali do Stanów Zjednoczonych z przyczyn politycznych, w sprzeciwie wobec komunistycznego reżimu Związku Sowieckiego, mogą lepiej rozumieć, co czuł gen. Ryszard Kukliński?

– Zdecydowanie. Przedstawiciele Polonii rozumieją, jak dużej odwagi i wyrzeczeń wymagała jego misja. Jak wiele poświęcił. Narażał siebie i rodzinę, zrezygnował z życia w ojczyźnie, przez wiele lat nie mógł wrócić do Polski, spotkać się z przyjaciółmi i rodziną, nosił brzemię zdrajcy.

– Polacy u USA utożsamiają się z niektórymi aspektami jego historii?

– Tak. Dlatego trzeba za wszelką cenę ocalić pamięć o gen. Kuklińskim. Otrzymał odznaczenie za swoją służbę również od prezydenta Ronalda Reagana. Jest dziedzictwem amerykańskiej Polonii. Symbolem współpracy i przyjaźni polsko-amerykańskiej.

– Jakie są najbliższe plany Instytutu i Muzeum Zimnej Wojny?

– Muzeum Zimnej Wojny w tym roku odzyskało historyczny jacht Legia, na którym Kukliński prowadził swoją misję. Trwa jego remont, aby mógł dalej pływać i abyśmy mogli na nim prowadzić warsztaty historyczno-edukacyjne. Chcemy jak najszybciej ukończyć modernizację. Instytut w NYC włączy się w pozyskanie środków na ten cel.

– Jak dużo funduszy jeszcze potrzeba?

– Około 1,5 mln. zł. Wierzę jednak, że wsparcie finansowe amerykańskiej Polonii w znaczący sposób przyśpieszy ukończenie remontu.

– Jestem tego pewna. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Beata Pierzchała

Nasi Partnerzy polecają