W pierwszych dwóch tygodniach pandemii poziom natężenia ruchu w nowojorskiej kolejce spadł aż o 90 proc. Obecnie liczba pasażerów oscyluje wokół 60 proc. w porównaniu do czasów przedcovidowych, a według obliczeń spółki McKinsey & Company do 2026 r. może ona osiągnąć zaledwie 73 proc. poziomu sprzed pandemii. Sytuacji nie polepsza obecność w metrze bandytów i złodziei, która może zniechęcić nowojorczyków do korzystania z komunikacji publicznej. Z najnowszych danych NYPD wynika bowiem, że policjanci w okresie od stycznia do października br. otrzymali aż 1917 zgłoszeń dotyczących przestępstw takich jak morderstwa, gwałty czy rabunki, do których doszło w kolejce – to aż o 40 proc. więcej w porównaniu z tym samym okresem w 2021 r.
We wtorek stanowy rewident przekazał, że przy obecnych poziomach liczby pasażerów przychody z opłat za przejazdy zasilą zaledwie 32 proc. budżetu MTA do 2026 r., podczas gdy przed pandemią wynosiły one 44 proc. całości budżetu. DiNapoli ostrzegł, że bez nowych źródeł finansowania urzędnicy będą zmuszeni do wprowadzenia poważnych cięć usług, a zarazem podwyżek cen biletów. Dodał, że aby odzyskać poziom przychodów sprzed lat, pasażerowie musieliby zapłacić o 0.79 dol. więcej niż obecnie, a ceny wzrosłyby z 2.75 dol. do 3.54 dol. do 2026 r. W następnym roku zaplanowano już podwyżkę opłat o 4 proc. i o tyle samo w 2025 r. Jednak prezes MTA Janno Lieber ostrzegł, że ruch ten mógłby zniechęcić do korzystania z usług przewozowych.
Również rządowa grupa Reinvent Albany zauważa problem. W raporcie z połowy listopada stwierdzono, że aby rozwiązać kryzys, niezbędne jest wsparcie stanowe. „Wierzymy, że spadek dochodów z opłat za przejazd w połączeniu z końcem federalnej pomocy covidowej i historycznie wysokim poziomem zadłużenia zniszczy MTA i usługi tranzytowe, chyba że stan dostarczy MTA miliardy w nowych dedykowanych funduszach operacyjnych” – napisano w dokumencie, z którego wynika, że agencja już mierzy się z długiem o wartości ponad 40 mld dol.