Artur Gotz znów w USA. „Każdy występ dla Polonii jest dla mnie ogromnym przeżyciem”

Polski aktor i wokalista Artur Gotz (41 l.) znów gości w USA. W piątek 23 sierpnia wystąpił w nowojorskim Centrum Polsko-Słowiańskim. 30 i 31 sierpnia wysłuchać będzie mogła go chicagowska publiczność, która pojawi się w Art Gallery Kafe w Wood Dale, IL, ale to tylko fragment jego amerykańskiej trasy. Artysta opowiedział nam, co przygotował dla polonijnej publiczności i jakie miejsca planuje odwiedzić między koncertami.

- Witamy ponownie w USA. Który to już raz?

- To będzie już mój piąta trasa po USA, więc chyba wcześniej nie narobiłem sobie wstydu, bo dostaję kolejne propozycje występów. Ostatni raz byłem w czerwcu 2022 roku i wtedy planowaliśmy kolejny przyjazd. Ponieważ od tego czasu ukazały się dwie płyty to mam mnóstwo nowego materiału do zaprezentowania polonijnej publiczności.

- Polonia chętnie wybiera się na Twoje występy. Podobne zapewne będzie i tym razem...

- To dla mnie zawsze wielka radość, jak mogę śpiewać dla Polaków poza granicami kraju. Wtedy wyjątkowo zawsze wybrzmiewa tekst piosenki Grzegorza Tomczaka „Ja to mam szczęście, że w tym momencie żyć mi przyszło w kraju nad Wisłą”. To wzruszenie dla mnie i dla publiczności, więc chciałbym dać trochę wzruszeń, ale również radości.

- Co dla nas zaśpiewasz?

- Programy mam bardzo zróżnicowane. Wydałem sześć płyt i w zależności od miejsca mogę różnie dobierać repertuar. Na pewno będą utwory z mojej szóstej płyty „Litania piwnic 1944”, która ukazała się z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego i 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Ale w dalszym ciągu wielkim powodzeniem cieszą się piosenki z moich satyrycznych płyt, czyli „Mężczyzna prawie idealny”, „Miłość z Facebooka” i „Obiekt seksualny”. Zaprezentuję też piosenki z albumu „Kabaret Starszych Panów. Przeboje wszech czasów śpiewa Artur Gotz”. Ta płyta ukazała się sześć lat temu i publiczność w różnym wieku lubi te piosenki, bo aranżacje są bardzo nowoczesne. Kilka razy zagram też dla dzieci, bo w ubiegłym roku ukazał się wyjątkowy album dla najmłodszych „Artur Gotz dzieciom. Bajki i piosenki” pod patronatem Polskiego Radia Dzieciom. Utwory z tej płyty zajmowały najwyższe pozycje na radiowej liście przebojów i są doskonałą formą zabawy, ale też nauki języka polskiego. Premiera odbyła się w Paryżu dla polskich dzieci, ale prezentowałem materiał również w Australii i Nowej Zelandii. Łącznie w czasie tej trasy zagram 11 razy w Nowym Jorku, Chicago, San Diego, Las Vegas, Denver i Palm Coast.

- Przybędzie cała masa nowych wspomnień. A który z Twoich amerykańskich wyjazdów utkwił Ci najbardziej w pamięci?

- Oprócz działań artystycznych jestem też podróżnikiem, uwielbiam poznawać przyrodę, której tutaj nie brakuje, muzea i poczuć klimat danego kraju. Każda z podróży była wyjątkowa. Zawsze tak planuję, aby zobaczyć parki narodowe. Utkwił mi wyjazd sprzed dziewięciu lat. Byłem razem z moim pianistą i wybraliśmy się z Las Vegas do Grand Canyon. Niestety pogoda zawiodła – padał deszcz i była straszna mgła, nic nie było widać. Wracaliśmy załamani. Ale ponieważ byliśmy zdeterminowani to pojechaliśmy tam jeszcze raz dwa dni później. Było warto.

Wielkie wrażenie robią na mnie zawsze musicale na Broadwayu. Bardzo podobały mi się „Tina”, „Mathilda” i „Moulin Rouge” oraz niesamowite show w Las Vegas. Czegoś takiego w życiu nie widziałem, a widziałem dość sporo. To była fenomenalna grupa „Le Reve”, w której występował mój kolega, akrobata Grzegorz Roś. Wielkie widowisko z wodą, światłem i muzyką. Ostatnim razem na pewno miałem wielką radość, że udało się odwiedzić Sequoia National Park, Antelope Canyon i Horseshoe Bend, a wcześniej podróż z Florydy na Kubę. Tam zaśpiewałem w Hawanie, prowadziłem też warsztaty dla zawodowych aktorów kubańskich. Tego kontrastu nigdy nie zapomnę. Atmosferę NYC też bardzo lubię – usiąść na Times Square i patrzeć na ludzi. Mógłbym wymieniać i wymieniać. Każde miejsce ma swoje tajemnice, które lubię poznawać.

- W czasie pobytu w USA będziesz mieć czas na zwiedzanie? Co planujesz zobaczyć tym razem?

- Zawsze tak planuję, żeby dużo zobaczyć. Specjalnie wybieram się do Niagara Falls, mam nadzieję, że odwiedzę też Death Valley. Ale zawsze to jest spontaniczne. Przeglądam na bieżąco internet, słucham youtuberów i oni zawsze coś ciekawego podpowiadają, żeby w oryginalny sposób zwiedzić jakieś miejsce. Na koniec odwiedzę Florydę, więc chciałbym trochę odpocząć na plaży, bo w tym roku zagrałem już ponad 100 koncertów.

- Czy bardziej czujesz się aktorem teatralnym, filmowym czy piosenkarzem?

- Najbardziej czuję się wokalistą. Muzyka jest dla mnie najważniejsza, chociaż wywodzę się z teatru, bo zacząłem występować w wieku 11 lat, a jako 15 latek debiutowałem w zawodowym Teatrze „The Imagionation” w Londynie. Później studiowałem na Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu i łączyłem pracę aktora ze śpiewaniem. Wolę jednak tworzyć swój świat, lubię być producentem, zacząłem pisać swoją muzykę, teksty. To sprawia mi wielką radość, a przede wszystkim jestem niezależny i mam możliwość decydowania o tym, jak mają wyglądać moje płyty, teledyski i koncerty. Umiejętności aktorskie, kabaretowe i improwizacja bardzo mi pomagają w moich koncertach. Jestem też prezesem Fundacji Kultury i Sportu 44 w Warszawie, więc wymyślam wspaniałe projekty artystyczne, ale również edukacyjne.

- Żyjesz na pełnych obrotach? Kto Cię w ciężkich chwilach wspiera w życiu?

- Moja rodzina, przyjaciele i znajomi. W ubiegłym roku niestety zmarła moja ukochana babcia Helenka, wiele jej zawdzięczam. W trudnych momentach i wyborach rozmawialiśmy i pomagała mi podejmować właściwe decyzje. Również moja mama i mój brat.

- Zdradzisz nam swoje plany i marzenia?

- Jak każdy aktor, jestem przesądny i nie mówię na głos o planach i marzeniach, żeby nie zapeszyć. Na pewno mam głowę pełną pomysłów. Z takich najbliższych wydarzeń to mój jubileuszowy 800. koncert w październiku w Gliwicach, na który planują przyjechać moi fani z całej Polski. To będzie również moje 25-lecie od debiutu w Londynie, gdy miałem 15 lat. Będzie również premiera drugiego wydania powieści „Idol” Marty Fox, której jestem tytułowym bohaterem. Książka stała się bestellerem i od ośmiu lat z Martą spotykamy się z młodzieżą, bo książka jest skierowana przede wszystkim do nastolatków.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.