Nie bramki wykrywające metal, ale kamery wspierane AI mają zapewnić bezpieczeństwo uczniom i pomóc w zapobieganiu tragediom, podobnym do tej z Douglas High School w Parkland, FL, gdzie zginęło 17 osób. W setkach szkół w całych Stanach znaleźć można już kamery, z których obraz analizowany jest na bieżąco przez specjalne oprogramowanie, „wyszkolone” do wykrywania broni. Gdy ją wykryje, powiadamia centrum operacyjne, w którym siedzi personel mający zweryfikować zagrożenie i powiadomić lokalne służby.
- Chodzi o to, by dopaść broń, zanim spust zostanie naciśnięty lub zanim broń dotrze do drzwi – tłumaczy Sam Alaimo, współzałożyciel ZeroEyes, firmy weteranów wojskowych, która opatentowała taki system. I z powodzeniem sprzedaje go w kolejnych stanach. Dwa hrabstwa na Florydzie wydały niedawno $928 tys. na wdrożenie tej technologii w szkołach. Granty na ten cel w wysokości do $5 mln rozważają właśnie władze Kansas. Podobne rozwiązania w programach wykrywania broni palnej zatwierdziły już też Michigan, Utah i Iowa. Szykują je Kolorado, Luizjana i Wisconsin.
Kontrowersje budzi sposób przygotowania przepisów. W niemal każdej z ustaw zawarto wymóg, że oprogramowanie AI musi być opatentowane, „oznaczone jako kwalifikowana technologia antyterrorystyczna", zdolne do wykrywania „trzech szerokich klasyfikacji broni palnej z co najmniej 300 podklasami". Już wzbudziło to obawy, że przepisy skrojone są pod tylko jedną firmę – właśnie ZeroEyes. Operująca od kilku lat takimi systemami w wielu szkołach firma Omnilert nie posiada bowiem patentu oraz nadawanego przez DHS statusu „kwalifikowana technologia antyterrorystyczna".
Jason Stoddard, przewodniczący Krajowej Rady Dyrektorów ds. Bezpieczeństwa w Szkołach, która powstała w celu m.in. przeciwstawienia się sprzedawcom, którzy wciskają ustawodawcom określone produkty przyznaje, że to groźne. Tym bardziej, że łatwo zapomnieć o innych wydatkach, np. na elektroniczne zamki do drzwi. - Wykrywanie broni oparte na AI jest absolutnie wspaniałe – mówi Stoddard. - Ale prawdopodobnie nie jest to priorytet, którego potrzebuje obecnie 95 proc. szkół w USA.