Jason Van Dyke od niedawna przebywa w więzieniu hrabstwa Rock Island na zachód od Chicago, gdzie przewieziono go ze względów bezpieczeństwa. 5 października uznano go za winnego morderstwa drugiego stopnia oraz 16 zarzutów napaści zbrojnej – po jednym za każdy strzał oddany w stronę Laquana McDonalda (17 l.). Wymiar kary ma poznać 31 października.
Do zabójstwa doszło w 2014 r. i wywołało ono głośne protesty, które wzmogły się po opublikowaniu nagrań z zajścia. Widać, jak Laquan McDonald odchodzi od policjantów, a kule trafiają go w plecy. Gdy w listopadzie 2015 r. Van Dyke’owi postawiono zarzuty, został zawieszony bez prawa do płacy czy świadczeń. W 2016 r. Van Dyke pracował za 12 dol. za godz. jako dozorca w budynku związku zawodowego policjantów Fraternal Order of Police (FOP). FOP zapłacił też większość kosztów sądowych Van Dyke’a. Został jednak zwolniony. Jego żona Tiffany była instruktorką fitnessu, ale by utrzymać rodzinę, pracowała w barze. Próbowała dostać pracę w biurze szeryfa, lecz nic z tego nie wyszło, kiedy wydało się, że jest powiązana ze sprawą kryminalną męża.
Rodzina potrzebowała pieniędzy, więc jedna z adwokatów Van Dyke’a, Tammy Wendt zainicjowała zbiórkę na portalu Gofundme. Ma nadzieję uzbierać 100 tysięcy dolarów. Pieniądze te mają być przeznaczone na utrzymanie dwóch córek Jasona Van Dyka, które ciągle się uczą. Zbiórkę wsparło już blisko 900 osób.