- Działa pan w wielu organizacjach polonijnych. Jak pan godzi tyle zajęć społecznych - bo nie bierze pan za to pieniędzy - z normalną pracą zawodową?
- Myślę, że zdolność pogodzenia tylu różnych zajęć polega przede wszystkim na dobrym zorganizowaniu swojego czasu. Doba ma przecież tylko 24 godziny, choć czasami chciałoby się żeby było ich więcej. Uroczystości patriotyczne zwykle odbywają się w weekendy i dni wolne od pracy i to pomaga. Czasami, jeżeli można tak zrobić, to dostosowuje program swojej pracy do programu imprez polonijnych. Czasem nie ma takiej możliwości i trzeba dokonać wyboru. Nierzadko wyboru dokonuje kosztem pracy, ale zawsze satysfakcja z dobrze zorganizowanej uroczystości, udział w imprezach narodowo-patriotycznych jest dla mnie dużo więcej wart, niż te wszystkie niezarobione w tym samym czasie pieniądze. Pieniądze zawsze przecież można jakoś odrobić….
Nie działam też sam, tylko w kręgu wspaniałych, ofiarnych i pomocnych ludzi, myślących podobnie. Mnie samemu jest też łatwiej, bo moja żona Aneta, podobnie jak ja, jest bardzo mocno zaangażowana w sprawy polonijne. Wspólnie to ciągniemy. Uczestnictwo w uroczystościach, wyjazdy, działalność klubowa i organizacyjna, te nocne rozmowy telefoniczne, pisania pism, wniosków, petycji, programów, e-maili, konferencje, spotkania. Czasami jest to ciąg wydarzeń, bo Polonia jest rozrzucona po różnych stanach od Chicago, po Boston, Nowy Jork, New Jersey i Pensylwanię. Trochę tego wszystkiego jest, ale ja czuję, że żyję, że robię coś potrzebnego, coś ważnego i przydatnego nam, jako wspólnocie Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Nie tylko ja jeden tak żyję i działam. Podobnie jest z innymi organizacjami polonijnymi, stowarzyszeniami, związkami i zrzeszeniami. Polonia działa aktywnie na wielu płaszczyznach, żeby wymienić kilka - narodowej, patriotycznej, kulturalnej, edukacyjnej. Działamy intensywnie i przez to działanie jesteśmy widoczni, doceniani i szanowani przez inne grupy narodowościowe. To jest nasza satysfakcja i nagroda.
- Stoi pan na czele Komitetu Smoleńsko-Katyńskiego. Proszę nam coś powiedzieć o jego początkach i działalności.
- Pomysł stworzenia Komitetu wyszedł od jednego z ówczesnego członków Klubu Gazety Polskiej z Filadelfii Wiktora Kowalczyka. Pomysł narodził się w listopadzie 2013 roku podczas jednego z zebrań. Kiedy pojawiła się myśl stworzenia Komitetu zadzwoniłem do ojca przeora w Amerykańskiej Częstochowie i opowiedziałem mu o tym. Przeor zgodził się na rozmowę i pojechaliśmy do Doylestown. Razem ze mną przyjechał Adam Stępień, Wiktor Kowalczyk i dr Stanisław Śliwowski. W planie mieliśmy co prawda omówienie organizacji rocznicowych uroczystości w Doylestown, ale w trakcie naszej rozmowy powrócił temat Komitetu i postanowiliśmy stworzyć jego zarząd i zacząć oficjalnie działać. Zaproponowałem wtedy objęcie funkcji prezesa doktorowi Śliwowskiemu, który był wtedy prezesem oddziału Kongresu Polonii Amerykańskiej w New Jersey, ale dr Śliwowski zaoponował i wysunął moją kandydaturę. Zgodziłem się i reszta zebranych poparła moją kandydaturę. W grudniu na inaugurację Komitetu do Amerykańskiej Częstochowy zjechało się wiele różnorodnych organizacji polonijnych i tak się zaczęło. W ciągu 11 lat działalności dbaliśmy o pamięć ofiar Katynia i Smoleńska, obchodziliśmy rocznicę zbrodni, czciliśmy ofiary, ale także prowadziliśmy wytężoną pracę edukacyjną wśród społeczności amerykańskiej z naszego terenu, z którą mieliśmy bardzo dobre kontakty.
Jednym z ważniejszych osiągnięć Komitetu, było nawiązanie współpracy z Muzeum Ofiar Komunizmu w Waszyngtonie, która mieści się nieopodal Białego Domu, w miejscu niezwykle prestiżowym. Tam zorganizowaliśmy wspólnie wydarzenie upamiętniające oraz konferencję, na którą stawili się przedstawiciele państw aspirujących do Trójmorza, międzynarodowi historycy, przedstawiciele amerykańskich kół rządowych. To był ważny i pamiętny moment.
Byliśmy też o włos, w doprowadzeniu do udziału Donalda Trumpa w uroczystościach historycznego odsłonięcia i poświęcenia Pomnika Walki o Niepodległość po Roku 1944 - 45 i „Solidarności” w Doylestown w Pensylwanii, którego pomysłodawcami byli Janusz Kudełko i Piotr Stigler. Jednak wzgląd na bezpieczeństwo, wtedy jeszcze kandydata na prezydenta USA, a także bezpieczeństwo polskiego prezydenta, sprawił że jego obecność na naszej uroczystości nie doszła do skutku. Szkoda. Przypomnę, że uroczystość odsłonięcia pomnika z udziałem polskiego prezydenta miała miejsce tydzień po udaremnionym zamachu na życie Donalda Trumpa na Florydzie.
- A Kluby Gazety Polskiej?
- Moja działalność w Klubach Gazety Polskiej rozpoczęła się na wiosnę 2012 roku, kiedy dołączyłem do klubu działającego w Filadelfii. Działam na tym polu już 12 lat. Misją Klubu jest stanie na straży polskiej tradycji, działalność edukacyjna i promocyjna polskiej historii i współczesnych osiągnięć naszego kraju. Jestem Przewodniczącym KGP w Filadelfii, a zarazem koordynatorem Klubów Gazety Polskiej na terenie USA. Hasłem naszego Klubu w Filadelfii i Komitetu Smoleńsko-Katyńskiego jest hasło skierowane do wszystkich organizacji polonijnych – Budujmy wspólny front patriotyczny – Polonia sempre fidelis. Hasło, niejako zapożyczyliśmy, po trochu z tarczy herbowej bohaterskiego miasta Lwowa, ale także trochę z braterskiej tradycji amerykańskiego Korpusu Piechoty Morskiej Marines, którego żołnierze walczą do końca i nigdy nie zostawią drugiego żołnierza bez pomocy w potrzebie.
Patriotyzm i tradycja zwykle kojarzy się ze środowiskiem konserwatywnym, ale Kluby Gazety Polskiej są otwarte dla wszystkich i stanowią szerokie forum do wyrażania odmiennych poglądów, przekonań i opinii w celu znalezienia konsensusu dla dobra i bezpieczeństwa Polski.
- SWAP, czyli Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, którego jest pan komendantem naczelnym jest statutowo organizacją koleżeńską i apolityczną. Czy działalność w Komitecie i w Klubach Gazety Polskiej mogą być odbierane jako statutowy konflikt interesów?
- Nie. Zarówno cele programowe Komitetu Smoleńsko-Katyńskiego, jak i Klubu Gazety Polskiej, które nie są organizacjami politycznymi, generalnie nie różnią się celami statutowymi od SWAP-u. Tym wspólnymi celami są szacunek Polaków do siebie, dbałość o piękną i prawdziwą historię Polski, jej kulturę, tradycje i przekazywanie tego wielowiekowego dorobku następnym pokoleniom Polaków żyjącym w Ameryce, ale także i Amerykanom, z którymi spotykamy się codzienne. Zapraszamy ich na uroczystości poświęcone ważnym wydarzeniom z historii Polski, jak również z historii polsko-amerykańskiej, oraz działalności i wkładu Polonii w historię i kulturę Ameryki. Najlepszym przykładem tego jest zbliżające się Święto Niepodległości w Polsce i obchodzony w ten sam dzień, amerykański Veterans Day na uczczenie zakończenia I wojny światowej i ofiary amerykańskich żołnierzy, którzy poświęcili życie przychodząc na odsiecz uwikłanej w wojnę Europie. Wojny, po zakończeniu której Polska uzyskała niepodległość po 123 latach zaborów.
- Jak przyjął pan wygraną Donalda Trumpa?
- Z wielką radością, ale też z nadzieją, że będą realizowane obietnice z kampanii wyborczej. Przede wszystkim chodzi o ekonomię, obniżkę cen żywności, cen energii, czyli powrót do naturalnych zasobów energii i zatrzymanie tego eko-szaleństwa, zwanego dla zmyłki Zielonym Ładem. Wbrew pozorom tworzonym przez apologetów Zielonego Ładu, nie chodzi o walkę o środowisko naturalne, tylko o interesy pewnych grup mających z tej „walki” korzyści. Ponadto, dla mnie jako katolika, który jest przeciwnikiem aborcji, jego wybór na prezydenta sprawił, że jestem szczęśliwy. Przypomnę, że Donald Trump był jedynym urzędującym prezydentem USA, który uczestniczył w corocznym, wielotysięcznym Marszu dla Życia. Była jeszcze sprawa ideologii gender, której kompletnie nie pojmuję… Może jestem staroświecki, ale dla mnie kłóci się to z prawami naturalnymi. Używanie tzw. poprawności politycznej, która w tej chwili szkodzi już chyba wszystkim. Głównie te sprawy przemawiały za Trumpem. Natomiast głównym hasłem Kamali Harris w tych wyborach była maksymalna liberalizacja ustawy o zabijaniu dzieci i nazywanie Trumpa nazistą. Na tym się kończył się cały jej program i pomysł na Amerykę. Mam wielką nadzieję na powrót do normalności i mówię to jako obywatel amerykański.
- Co znaczy wygrana Trumpa dla świata i Polski ?
- Mam nadzieję, że spowoduje on lawinę decyzji zdolnych powstrzymać i zniwelować różnorakie szaleństwa, z jakimi ostatnio mamy do czynienia w Europie i na świecie. Mówiłem już o ekologii, ale także szaleństwa niektórych państw europejskich mających na celu wyparcie Pax Americana z Europy. Podobnie się dzieje w innych rejonach świata i jest to bardzo niepokojące.
Przywódca amerykański jest od długiego czasu historycznym przywódcą wolnego świata i gwarantem światowego bezpieczeństwa. Fakt, że różnie z tym przedtem bywało, ale jakoś działało i żyło się w miarę bezpiecznie. Ostatnich kilka lat było chyba najgorszych. Teraz jest szansa, że to się zmieni na lepsze. Światu potrzebny jest pokój i prosperity. Ponadto, konserwatywne wartości oparte na cywilizacji chrześcijańskiej na nowo nabiorą znaczenia i partie, którym do tych wartości blisko, w sposób demokratyczny będą mogły je utrwalać z korzyścią dla własnych społeczeństw.
Jeżeli chodzi o Polskę, można powiedzieć, że Trump był, i mamy nadzieje, że będzie, prezydentem, któremu będzie zależało na dobrych relacjach polsko- amerykańskich. Nie zapominajmy, że to Trump robił wszystko, aby powstrzymać Nordstream II, który stanowił wielkie zagrożenie dla interesów i bezpieczeństwa Polski, i że to Trump wylał mocny, współczesny fundament paktu Międzymorza - Trójmorza. W planie Międzymorza Polska zmienia swoja rolę i urasta do roli hegemona w naszym rejonie Europy, co jest oczywiście naturalną konsekwencją jej centralnego położenia. W idei Międzymorza położenie geograficzne Polski staje się jej atutem, a nie jej słabością, jak wcześniej bywało.
Optymizmem napawa fakt, że z przywódców europejskich, w najlepszych stosunkach z Trumpem pozostał Andrzej Duda. Dzięki tym dobrym relacjom naszego prezydenta dostaliśmy dostęp do najbardziej technologicznie zaawansowanej broni i możliwość jej pozyskania. W obecnej sytuacji wojny przy naszej wschodniej granicy jest to niezwykle ważne i istotne. Nie należy też zapominać skutecznego zaangażowania prezydenta Trumpa w zniesienie wiz wjazdowych do USA dla Polaków. Stało się to właśnie za jego poprzedniej kadencji. Obiecał i zrobił. Mamy nadzieję, że Trump będzie kontynuował tę linię przyjaznego nastawienia do Polski. Natomiast, co mnie niepokoi obecnie, to wielka niewiadoma, w kwestii podtrzymywania dobrych relacji z prezydentem Trumpem przez obecny polski rząd, który pamiętamy z bardzo dobrych relacji z Rosją w latach poprzedzających rok 2015. Niepokojąco zabrzmiała dla mnie wypowiedź sprzed kilku dni premiera Tuska mówiącego o „outsourcingu “, czyli tłumacząc, rezygnacji Europy z Ameryki jako głównego partnera w ramach paktu NATO na rzecz tzw. Armii Europejskiej i Niemiec. Dla przypomnienia tzw. Armia Europejska istnieje tylko w doniesieniach prasowych.
- Był pan w grupie Polaków, którzy agitowali za wyborem Donalda Trumpa. Co pan zrobił żeby Trump wygrał?
- W roku 2016 to, że Pensylwania zagłosowała w większości na Donalda Trumpa i wygrał on głosami licznej tutaj Polonii nie było moją indywidualną zasługą, tylko wypadkową aktywności w tym kierunku całego środowiskowa polonijnego działającego w organizacjach patriotyczno - niepodległościowych na terenie naszego stanu. Dołączaliśmy do lokalnych komitetów poparcia Donalda Trumpa, urzędujących w miastach i gminach na terenie stanu Pensylwania i to głównie na terenach zamieszkałych przez amerykańską Polonię i to taką, która może się poszczycić długimi korzeniami na danym terenie od kilku generacji. Tym razem było podobnie. Działaliśmy i intensyfikowaliśmy swoje działania, podobnie jak za pierwszym razem. W roku 2020 niestety się nie udało. Teraz, dzięki Bogu, Trump wygrał. I to jest dobra wiadomość dla Pensylwanii, USA, Polski, Europy i świata. Za wygraną Trumpa przemawiało wiele, ale szczęściu trzeba pomóc. Osobiście jestem przeciwny „poprawności politycznej” i podmianie tradycyjnych znaczeń. Stare, dobrze znane nazwy, w nowym kontekście znaczą już coś zupełnie innego. Przykładowo, Trump po wyborze w 2016 r., przywrócił do oficjalnego używania tradycyjnego Merry Christmas, zastąpionego wcześniej przez jakieś Happy Holidays, bo niby używanie tamtego miało obrażać uczucia innych.
- Trump chce zakończyć wojnę w Ukrainie. Widzi pan tu zagrożenie dla Polski ze strony Rosji po zmianie prezydenta w USA?
- W jaki sposób Trump ma zamiar zakończyć tę wojnę jest ciągle niewiadome, ale znając wcześniejszy stosunek Trumpa, mamy wielką nadzieję, że nie stanie się to kosztem Polski. Mamy 7 tys. amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce, na wschodniej flance NATO i Donald Trump nie wspominał o zamiarze ich wycofania i to jest dobry znak. Jako przedstawiciel Komitetu Smoleńsko-Katyńskiego, muszę też przypomnieć i zaakcentować, że we wrześniu 2016 roku, podczas wizyty Donalda Trumpa w siedzibie KPA w Chicago, wspomniał on o tym, że wrak tupolewa będący własnością Polski, dalej znajduje na terytorium Rosji i powiedział wtedy, że dołoży wszelkich starań, żeby ten ważny dla naszej historii i toczącego się śledztwa, obiekt, został Polsce zwrócony. Sytuacja polityczna i stosunek do Rosji państw Europy Zachodniej na czele z Niemcami była wtedy specyficzna i ja to bym nazwał - nadmiernie przyjazna. Przegrana w wyborach w 2020 roku i brak drugiej kadencji Trumpa, sprawił, że sprawa ta ciągle jest nie załatwiona, a teraz sytuacja geopolityczna w Europie zmieniła się i jest zupełnie inna. Mam na myśli agresję Rosji na Ukrainę z 2022 roku i sprowokowanie stanu permanentnego zagrożenia dla Polski.
- Jak widzi pan Polonię w USA i co można byłoby zmienić, poprawić, a może nic nie trzeba zmieniać?
- Zawsze można coś polepszyć. Zawsze podkreślałem, że Polonia, która teraz jest mniejsza, wcale nie jest gorsza. Emigracja do Ameryki skończyła się i jest to dobra wiadomość dla Polaków żyjących w Polsce. Nie muszą wyjeżdżać, bo w Polsce żyje się dobrze. Nawet ostatnia fala emigracji z Polski do Europy skończyła się po roku 2016. Polonia była najliczniejsza i najmocniejsza w czasach, kiedy w Polsce panował kryzys państwa lub inne czynniki wpływały na pauperyzację społeczeństwa i nie rokowały Polakom rozwoju w ich własnym kraju. Te czasy na szczęście już są chyba poza nami i teraz Polska i Ameryka współdziałają na partnerskich zasadach i mają zbieżne cele w ramach polskiej i amerykańskiej racji stanu. Odbieram ten fakt bardzo pozytywnie i jest to także element mobilizujący nas tutaj do czynnego lobbowania w kierunku uzyskania jeszcze większych efektów tej współpracy i wzmocnienia naszych narodowych więzi mających wpływ na dobrobyt żyjących w Polsce rodaków.
- Skąd bierze pan siłę i inspirację, że jest pan tak bardzo zaangażowany?
- Inspiracja zapewne bierze się z wychowania wyniesionego z rodzinnego domu. Na moje wychowanie miała wpływ oczywiście moja mama Barbara, starsi bracia Jan i Czesław oraz dziadziuś śp. Jan Kobyłka, krawiec, ale z ogromną wiedzą historyczną i polityczną. Dzidziuś przed wojną należał do Stronnictwa Narodowego. On rozbudził we mnie zainteresowanie naszą historią i tradycją i także troską o Polskę i o losy Ameryki. A skąd biorę siły na to? Nie wiem, spełniam się w tym i do realizacji tak ważnych zadań siły znaleźć się muszą.
- Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał Teodor Lisowski