Pięć ofiar śmiertelnych, ponad 140 osób rannych, zniszczenia wymagające 1,5 mln dolarów napraw i przerażenie Amerykanów. Tak wyglądał 6 stycznia 2021 r., gdy Kongres USA miał zatwierdzić wygranych przez Joego Bidena (80 l.) wyborów prezydenckich. W czwartek, pierwszą rocznicę zamieszek, które wstrząsnęły Ameryką, upamiętniono w wielu miastach. W Nowym Jorku wiece i przemówienia z tej okazji zorganizowali wicegubernator Brian Benjamin na Manhattanie czy rzecznik praw publicznych NYC Jumaane Williams na Brooklynie.
Uroczystości odbyły się również na Kapitolu w objętym stanem podwyższonej gotowości Waszyngtonie, DC, gdzie swoje przemówienia wygłosili wiceprezydent Kamala Harris (58 l.) i prezydent Joe Biden (80 l.). Nie powstrzymywali emocji. Biden bez ogródek wskazał jako winnego krwawych wydarzeń ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa (76 l.), który w ostatniej chwili odwołał planowaną na 6 stycznia konferencję z okazji rocznicy. – Po raz pierwszy w naszej historii prezydent nie tylko przegrał wybory, ale też próbował zapobiec pokojowemu przekazaniu władzy, gdy brutalny tłum wdarł się na Kapitol. Ale im się nie udało – mówił. Biden podkreślił, że był to atak na demokrację. – My, ludzie, przetrwaliśmy. My, ludzie, zwyciężyliśmy – dodał.
Choć minął rok, śledztwo w sprawie szturmu i postępowanie komisji kongresu, wciąż trwa. Prokurator generalny USA Merrick Garland (70 l.) na specjalnej konferencji przyznał, że potrwa tyle, ile to konieczne. – Nie ma dla nas w Departamencie Sprawiedliwości wyższego priorytetu – stwierdził, informując, że oskarżonych w sprawie szturmu zostało dotąd 725 osób. – Pozostaję zaangażowany w pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej wszystkich sprawców z 6 stycznia na każdym szczeblu, niezależnie od tego, czy byli obecni tego dnia, czy byli w inny sposób odpowiedzialni karnie za atak na naszą demokrację – dodał.