Powódź po huraganie

Helene zatopiła południe. W domach można było pływać kajakiem

2024-09-27 17:37

Fale sięgały 7 stóp, a setki domów znalazły się pod wodą – mieszkańcy Florydy mają za sobą wyjątkowo dramatyczną noc. Zwłaszcza ci, mieszkający blisko wybrzeża. Sztormowe fale wdzierały się do domów, po których, jak pokazał jeden z internautów, można było pływać kajakiem!

Porywiste wiatry oraz tornada zabiły cztery osoby. Niemal 3 mln ludzi pozbawionych jest dostępu do elektryczności, najwięcej na Florydzie. Helene, która uderzyła w czwartkową noc w Słoneczny Stan jako huragan kategorii 4 miała przynieść sięgające nawet 20 stóp fale. Najczarniejszy scenariusz na szczęście się nie sprawdził, jednak tysiące domów i tak znalazły się pod wodą.

W Cedar Key odnotowano fale wysokości 9,3 stopy, w Clearwater – 6,67 stopy, a w położonym najdalej na południe St. Petersburgu 6,3 stopy. W Tampie, która szykowała się na sięgającą nawet 15 stóp falę sztormową, ta osiągnęła wysokość 7,2 stopy, które odnotowano w rejonie East Bay. W kilkadziesiąt minut sąsiadujące z oceanem domy znalazły się pod wodą, co relacjonowali w mediach społecznościowych mieszkańcy, którzy nie zdecydowali się na zalecane, a niekiedy wręcz nakazywane, ewakuacje. Jeden z mieszkańców Tampy pokazał w internecie, jak… pływa po salonie kajakiem.

Matt Heller, którego dom znajduje się tuż przy wodzie, relacjonował na TikToku sztormowy przypływ, który najpierw zabrał mu trawnik, a potem zaczął wdzierać się przez drzwi garażowe do domu. - Na razie mam kilka cali wody, ale ona wdziera się pod drzwiami – opowiadał. Po 9 pm lokalnego czasu opublikował kolejny filmik, na którym pływał po doszczętnie zalanym salonie kajakiem. - Kajak miał być moim planem na ucieczkę, gdyby sytuacja stała się zbyt poważna i musielibyśmy uciekać. Nie sądziłem, że będę potrzebował go we własnym salonie – mówił potem reporterom CNN. Przyznał się, że był zdziwiony, że w domu wciąż działało zasilanie. Nie trwało to jednak długo, bo w chwili uderzenia Helene w ląd, światło zgasło. Podobnie jak u milionów innych mieszkańców Florydy.