- „Zachowanie urzędników w Chicago i Illinois, które na przestrzeni lat w minimalnym stopniu egzekwowało, a często stanowczo udaremniało, stosowanie federalnych przepisów imigracyjnych, doprowadziło do zwolnienia z aresztów niezliczonych przestępców, którzy powinni byli tam pozostać w celu wydalenia ich z terytorium Stanów Zjednoczonych” - wynika z pozwu złożonego w sądzie federalnym w Chicago.
Biały Dom wziął na celownik trzecie do wielkości miasto USA oraz od lat demokratyczny stan z powodu polityki tzw. sanktuarium. To w Chicago w styczniu rozpoczęły się łapanki nielegalnych imigrantów, w których udział wzięła grupa czołowych urzędników nowej administracji z „carem granicy” Tomem Homanem na czele.
Prawna walka z miastami-sanktuariami ze strony prokuratury federalnej rozpoczęła się z kolei tuż po zaprzysiężeniu w środę 15 stycznia nowej Prokurator Generalnej USA Pam Bondi (60 l.). Nowa szefowa DOJ już w kilka godzin po objęciu funkcji nakazała wstrzymanie dotacji Departamentu Sprawiedliwości dla jurysdykcji bezprawnie ingerujących w federalne egzekwowanie prawa. Zaraz potem poinformowała o złożeniu pozwu przeciwko Chicago i Illinois.
Chicago nie boi się Donalda Trumpa
Władze Wietrznego Miasta niezbyt się przestraszyły. Burmistrz Brandon Johnson, który poinformował wcześniej, że 5 marca złoży wyjaśnienia Komisją Nadzoru i Reform Rządowych Izby Reprezentantów (House Oversight and Government Reform Committee) w sprawie polityki imigracyjnej miasta, zapowiedział, że mimo pozwu będzie bronił praw nieudokumentowanych imigrantów. - „Chicago jest i pozostanie przyjaznym miastem, z przyjaznymi ludźmi, którzy pracują obok swoich sąsiadów, aby budować silne społeczności, w których nadal można założyć rodzinę. (…) Chicago będzie nadal bronić ludzi pracy w naszym mieście i bronić się przed atakami na nasze wieloletnie wartości” – zapewnił w oświadczeniu Johnson, którego decyzją miasto od tygodni wspiera szkolenia dla nieudokumentowanych imigrantów i informuje ich o ich prawach.
Władze Illinois też nie mają zamiaru zmieniać obranego jeszcze w latach 80. kursu. - „W odróżnieniu od Donalda Trumpa, Stan Illinois zawsze prawa przestrzega” - oświadczyło biuro demokratycznego gubernatora Illinois JB Pritzkera (60 l.). - "Zamiast pomagać nam w egzekwowaniu prawa, administracja Trumpa sprawia, że zadanie zapewnienia bezpieczeństwa społeczeństwu staje się trudniejsze” – dodało.
Departament Sprawiedliwości uderza ponownie. Tym razem w Nowy Jork
W środę 12 lutego do grona pozwanych dołączył stan Nowy Jork. Prokurator Pam Bodni poinformowała o złożeniu pozwu przeciwko gubernator Kathy Hochul (67 l.) oraz Prokurator Generalnej Stanu Nowy Jork Letiti James (67 l.). Uderza głównie w przyjęte przez stan zapisy nazywane „prawem zielonego światła”, umożliwiające osobom bez uregulowanego statusu uzyskanie prawa jazdy, a także ubezpieczenia samochodowego. Jak powiedziała podczas konferencji Bondi, chodzi o przepis, który wymaga od stanowego komisarza Departamentu Pojazdów Samochodowych (DMV) informowania osób przebywających w kraju nielegalnie, że federalna agencja imigracyjna zażąda ich informacji. DOJ wystąpił do sądu o uchylenie tego przepisu. - To dawanie cynku nielegalnemu cudzoziemcowi. Jest to niezgodne z konstytucją i dlatego złożyliśmy ten pozew – powiedziała Bondi.
Zarówno James, jak i Hochul zapewniły z kolei, że będą jak lwice walczyć o ochronę praw nieudokumentowanych. W ostrym oświadczeniu wydanym wieczorem 12 lutego gubernator NY wyjaśniła, że obecne przepisy zezwalają federalnym urzędnikom imigracyjnym na dostęp do dowolnej bazy danych DMV na podstawie nakazu sądowego. - „Ale nie ma mowy, abym pozwoliła agentom federalnym lub szemranej operacji DOGE Elona Muska uzyskać nieograniczony dostęp do danych osobowych każdego nowojorczyka w systemie DMV, takich jak 16-letnie dzieci uczące się jeździć i inne wrażliwe osoby” – przekazała Hochul.
Gubernator zapewniła też, że Nowy Jork jest dumny „z tego, że imigranci z całego świata przybywają tu w poszukiwaniu lepszego życia”. - „Witamy osoby przestrzegające prawa, które chcą pracować, płacić podatki i wnosić wkład w nasze społeczności, jednocześnie chroniąc bezpieczeństwo publiczne wszystkich nowojorczyków poprzez zwalczanie brutalnych przestępców” - podkreśliła i dodała: „Oczekujemy, że bezwartościowy, nastawiony na rozgłos pozew Pam Bondi okaże się całkowitą porażką, podobnie jak wszystkie inne. Powiem wprost: Nowy Jork się nie wycofa".