Przysięgi sądu federalnego na Manhattanie obradowali przez niemal trzy dni. We wtorek 16 lipca orzekli, że demokrata jest winny wszystkich 16 przestępstw, o które we wrześniu ub. r. oskarżyła go prokuratura – m.in. przekupstwa, wymuszenia, oszustw związanych z usługami, utrudniania pracy wymiaru sprawiedliwości i spisku. Jak udowodniła podczas rozpoczętego w połowie maja procesu prokuratura, 70-letni demokrata miał nadużyć swojej funkcji dla własnych korzyści i chronienia sojuszników przed dochodzeniami karnymi, spotykać się z urzędnikami egipskiego wywiadu, by potem wpływać na przyspieszenie przyznania milionów dolarów amerykańskiej pomocy wojskowej dla tego kraju.
Śledczy dowodzili, że senator w zamian za łapówki, podejmował oficjalne działania, by pomagać Fredowi Daibesowi, deweloperowi z New Jersey i dwóm innym biznesmenom: Waelowi Hanie i Jose Uribe. Daibes i Hana nie przyznali się do winy. Uribe przyznał się do winy i zgodził zeznawać. W łapówkarskim procesie pośredniczyć miała też żona Menendeza Nadine, której proces ma toczyć się osobno, ale z powodu jej walki z rakiem piersi został odroczony. Polityk i jego prawnicy przekonywali, że to do niej należały warte niemal 150 tys. dol. sztabki złota, które znaleziono jesienią w ich domu w Englewood Cliffs, NJ. Dowody prokuratury obejmowały też jednak ponad $400 000 w gotówce, które FBI znalazło podczas przeszukania. Jak podczas procesu przypominała asystentka prokuratora Lara Pomerantz, zawiniątka z pieniędzmi były schowane w „sejfie, w kieszeniach kurtki, w butach, w całym domu".
Bob Menendez wychodząc z sądu zapowiedział apelację. Odmówił odpowiedzi na pytania o rezygnację, ale jego komentarz do decyzji przysięgłych sugeruje, że nie zamierza tego zrobić. - Nigdy nie złamałem mojej publicznej przysięgi. Nigdy nie byłem nikim innym, jak tylko patriotą mojego kraju i dla mojego kraju. Nigdy, przenigdy nie byłem zagranicznym agentem - powiedział demokrata do tłumu dziennikarzy czekających przed sądem.
Bob Menendez ma usłyszeć wyrok 29 października. Grozi mu kilkadziesiąt lat w więzieniu.
Wyrok dla polityka wywołał natychmiastową reakcję jego partyjnych kolegów. - „W świetle tego wyroku senator Menendez musi teraz zrobić to, co jest słuszne dla jego wyborców, Senatu i naszego kraju, i podać się do dymisji” – napisał krótko na Facebooku lider demokratycznej większości w Senacie USA Chuck Schumer. Gubernator New Jersey Phil Murphy w specjalnym oświadczeniu nazwał nadużycia Menendeza „bezczelnymi przestępstwami”. - „Ponawiam moje wezwanie do rezygnacji senatora Menendeza natychmiast po tym, jak został uznany winnym narażenia bezpieczeństwa narodowego i integralności naszego systemu sądownictwa karnego. Jeśli odmówi opuszczenia swojego biura, wzywam Senat USA do głosowania za jego wydaleniem” – przekazał gubernator. Zapewnił też, że w przypadku wakatu, zgodnie z prawem mianuje tymczasowego przedstawiciela, „aby zapewnić mieszkańcom New Jersey reprezentację, na jaką zasługują".