Realizacja czeków pomocowych oznacza spore wydatki. Nowojorczycy słono zapłacą za pomoc

2021-03-26 12:30

Nowojorczycy bez kont bankowych sporo zapłacą za realizację federalnych czeków pomocowych. Pomoc dociera też do właścicieli nowojorskich barów i restauracji którzy w ubiegłym roku stracili ponad połowę dochodów. Burmistrz NYC uważa, że stanowe dane o liczbie zachorowań mogą być niedokładne.

Federalne czeki pomocowe dotrą do ponad 3 milionów mieszkańców NYC. Dla wielu nowojorczyków może to oznaczać dodatkowe wydatki. Problem dotyczy tych, którzy nie posiadają kont bankowych. Według szacunków to około 350 tys. gospodarstw domowych.

Papierowe czeki i karty debetowe wysłano w tym tygodniu. Dla części nowojorczyków oznacza to, że wymieniając czek, będą musieli zapłacić firmie, która go zrealizuje nawet 2,3 proc. jego wartości.

Czteroosobowa rodzina otrzymująca czeki będzie musiała zapłacić ponad 127 dolarów - wylicza Jonathan Mintz (57 l.), prezes i dyrektor generalny Cities for Financial Empowerment Fund. - Potem będą musieli zapłacić za przekazy, kiedy zaczną spłacać swoje rachunki.

Mintz, którego organizacja współpracuje z bankami w celu tworzenia tanich kont przyznaje, że dla najuboższych nowojorczyków pięciodolarowa opłata za rachunek bankowy nadal może być wyzwaniem. W ostatecznym rozrachunku pozwala jednak na oszczędności, choćby przy opłatach rachunków.

Federalna pomoc w wysokości 28 mld dolarów dociera również do właścicieli nowojorskich barów i restauracji. Z danych zebranych przez NYC Hospitality Alliance wynika, że 75 z nich straciło w ubiegłym roku ponad 50 proc. dochodów. Kolejne 21 proc zgłosiło straty w przedziale 26-50 proc. Z ankiety przeprowadzonej przez organizację wynika, że 49 proc. właścicieli najbardziej docenia pomoc w postaci dopłat do czynszu, zwłaszcza że ograniczenia covidowe obowiązują w NYC nadal. Restauracje i bary w metropolii mogą przyjmować pod dach tylko połowę normalnej liczby klientów i są ograniczone godziną policyjną, która każe zamykać lokale o 11 pm.

Poprawę sytuacji przyniosłoby zniesienie rygorów. Te są uzależnione od koronawirusowych statystyk. To pojawia się problem. Burmistrz Bill de Blasio (60 l.) twierdzi, że prezentowane przez wadze stanowe dane mocno odbiegają od rzeczywistości.

- Czasami obawiam się, że może to być bardziej subiektywna metodologia obliczania statystyk lub dane mogą być wypaczone ze względów politycznych - stwierdził w czasie konferencji w Ratuszu.

Według miejskich danych siedmiodniowa krocząca wskaźnika liczby pozytywnych testów przekracza w NYC 6 proc. Według danych stanu wynosi około 4 proc.

- Dane miasta zmieniają się wielokrotnie w ciągu kilku dni - replikuje rzecznik gubernatora, Jack Sterne. - To śmieszne, że burmistrz uważa, że ​​dane miasta, które zmieniają się dosłownie z godziny na godzinę, są dokładniejsze, spójniejsze lub obiektywne.