Harvey Weinstein, którego sukcesy w 2017 r. przyćmiły nagłaśniane przez kolejne kobiety nadużycia, dochodzi do siebie w szpitalu Bellvue po nagłej operacji serca. Odsiadujący wyrok 16 lat więzienia za gwałt w Los Angeles, CA, producent nie był więc obecny na czwartkowym (12 września) przesłuchaniu, podczas którego śledczy poinformowali o postawieniu mu dodatkowych zarzutów. Jak podało Associated Press, dotyczyć mają one przestępstw, których miał dopuścić się w pierwszej dekadzie lat 2000. Oskarżenie pozostanie jednak utajnione do czasu formalnego postawienia w stan oskarżenia, które zaplanowano na 18 września.
Nie wiadomo czy nowe zarzuty zostaną włączone do znanej już sprawy, którą w listopadzie na nowo przedstawiać przed sądem będzie musiała prokuratura. Chodzi o proces dotyczący wymuszenia seksu oralnego na asystentce produkcji Miriam Haley w 2006 r. oraz gwałtu trzeciego stopnia na młodej aktorce Jessice Mann w 2013 r. W 2020 r. Weinstein został skazany na 23 lat więzienia przez nowojorski sąd. Jednak w kwietniu br. sąd apelacyjny większością zaledwie jednego głosu uznał, że podczas postępowania dopuszczono się rażących błędów.
- „Dochodzimy do wniosku, że sąd procesowy błędnie dopuścił zeznania o nieoskarżonych, rzekomych wcześniejszych aktach seksualnych wobec osób innych niż skarżące o przestępstwa leżące u podstaw sprawy" – podano wówczas w uzasadnieniu. - „Dopuszczenie niesprawdzonych zarzutów dotyczących jedynie złego zachowania, które niszczy charakter oskarżonego, ale nie rzuca światła na jego wiarygodność w związku z wniesionymi przeciwko niemu oskarżeniami, jest nadużyciem uznania sędziowskiego" – można było przeczytać dalej.
Wyrok Weinsteina został uchylony, ale prokuratura nie zamierza odpuścić. Ponowny proces rozpocząć ma się 12 listopada.