Chińska zaraza nie przestaje rozprzestrzeniać się po całym świecie, a lekarze nie ukrywają, że bardzo trudno rozpoznać osoby zakażone od zdrowych we wczesnych stadium choroby. Może ona wykluwać się nawet ponad 20 dni! Niestety, doprowadziło to do fatalnej pomyłki w Stanach Zjednoczonych. Na Uniwersytecie Kalifornijskim wykryto morderczego koronawirusa u osoby, którą kilka dni wcześniej przez pomyłkę wypuszczono ze ścisłej izolacji w szpitalu w San Diego. Osoba ta przyleciała w ubiegłym tygodniu z Wuhan wraz z 232 innymi ewakuowanymi z ogniska zarazy Amerykanami.
Wszystkich przebadano na obecność wirusa, a tych, którzy byli zdrowi, przeniesiono na wydział zdrowia Uniwersytetu Kalifornijskiego celem odbycia dwutygodniowej kwarantanny. Tam ponownie badano ewakuowanych. Niestety, u jednej z osób mimo wszystko wykryto koronawirusa. Chory pacjent trafił z powrotem do izolatki. Czy przez tych kilka dni zaraził o wiele więcej osób? Tego jeszcze nie wiadomo. Nie poinformowano też o wieku czy płci pacjenta, na szczęście jego stan nie jest poważny.
Póki co w Stanach Zjednoczonych potwierdzono już 13 przypadków zakażenia koronawirusem. Na całym świecie choruje ponad 40 tysięcy, a liczba ofiar śmiertelnych zarazy przekroczyła już tysiąc i wynosi obecnie 1013. Wirus, który zaczął rozprzestrzeniać się między ludźmi w Wuhan, najprawdopodobniej wylęgł się na jednym ze zwierzęcych targowisk. Początkowo chińskie władze tuszowały sprawę i aresztowały lekarzy, którzy ostrzegali przed chorobą. Jeden z medyków zmarł, sam zakażony koronawirusem. Zaraza rozprzestrzeniła się już na 25 krajów. Niemal wszystkie ofiary śmiertelne zmarły jednak w Chinach.