Do makabrycznych wydarzeń doszło w niedzielę, 29 grudnia, około godziny 9.30 pm. Wtedy to służby otrzymały wezwanie do domu przy Kincora Grove NW w Calgary. Na miejscu funkcjonariusze znaleźli ciało 70-latka. Mężczyźnie nie można było już pomóc. Dwie godziny później, około godziny 11.15 pm, w domu przy Tuscany Ridge Heights NW znaleziono martwą córkę mężczyzny Anię. Mundurowi szybko ustalili, że za zbrodnią, która była zamierzonym aktem przemocy domowej, może stać mąż kobiety.
Wydano alerty dla mieszkańców, ostrzegając przed uzbrojonym i niebezpiecznym 38-letnim Benedyktem Kamińskim. Poszukiwania podejrzanego zakończyły się dzień później. W poniedziałek 30 grudnia wieczorem policja znalazła ciało Kamińskiego w pobliżu jego nissana Pathfindera, stojącego 80 kilometrów na północny zachód od Calgary.
Wstrząśnięci bliscy przyznają, że małżonkowie mieli problemy
Rodzina i przyjaciele wciąż nie mogą uwierzyć, w to, co się stało. Ania i jej mąż wychowywali razem trójkę dzieci w wieku sześć, cztery i dwa latka. Jak opowiadał w rozmowie ze stacja CTV News brat Ani, Peter, tragicznego dnia jego siostra odwiozła trójkę dzieci do domu, gdzie przebywał ich ojciec, by spędziły z nim trochę czasu. Według brata zamordowanej, małżonkowie od dawna pozostawali w konflikcie, a w czasie świąt Bożego Narodzenia napięcie miało sięgnąć zenitu i kobieta, mimo licznych prób ratowania związku, zdecydowała się na rozwód. Nikt nie przypuszczał, że decyzja ta będzie miała aż tak tragiczne konsekwencje. Zdaniem jej brata, choć Ania zarzucała mężowi brak szacunku, nigdy nie zauważył, by ten dopuścił się wobec niej przemocy.
W sprawie jest wiele pytań, jednak kanadyjska policja nie zdradza szczegółów z dochodzenia. Jak zdradzili reporterom bliscy zamordowanych, brat Ani i jej mama zajęli się trójką osieroconych dzieci. Otrzymali też ogromne wsparcie od kanadyjskiej Polonii. Na portalu GoFundMe zebrano już ponad 200 tysięcy dolarów na pomoc rodzinie. Zbiórkę utworzyła Diana Wysocki przyjaciółka rodziny Wardzała.
- „Kochane dzieci Ani, stoją teraz w obliczu niewyobrażalnej straty. W tym druzgocącym czasie staramy się zapewnić wsparcie i pomóc tym dzieciom przejść przez żałobę, zapewniając im zasoby i opiekę, których potrzebują, gdy idą naprzód bez mamy” - napisała na stronie zbiórki Diana Wysocki.
"Zawsze pogodna i gotowa do pomocy, pozostawiła po sobie ogromną pustkę w naszym środowisku"
Zmarłą opłakują też polonijne harcerki z ZHP Kanada. - „Ś.P. Anna Wardzała, pwd., rozpoczęła swoją harcerską przygodę w Calgary jako zuch w Gromadzie „Róże Skaliste,” a następnie należała do Drużyny Harcerek „Górski Potok.” Po pewnej przerwie powróciła do harcerstwa jako osoba dorosła, składając przyrzeczenie w 2013 roku na terenie Camp Woods w Sylvan Lake, AB” – wspominały harcerki. Przypomniały, że Ania pełniła wiele istotnych funkcji, również na harcerskich obozach.
- „Od czasu założenia rodziny Druhna Ania nadal aktywnie działała przy Szczepie Orla Perć, wspierając organizację kiedy mogła, w tym jako Zastępczyni Szczepowej oraz prowadząca sklepik. Należała także do Drużyny Aurora, zawsze pełna pomysłów na kolejne zbiórki i spotkania. Była nauczycielką i wykwalifikowaną ratowniczką, która aktywnie angażowała się w życie Polonii, organizując i biorąc udział m. in. w konferencjach Quo Vadis” – czytamy dalej we wspomnieniu.
- „Była osobą głęboko wierzącą i praktykującą katoliczką. Jako mama kochała swoje dzieci ponad wszystko. Była lojalną i oddaną przyjaciółką, córką i siostrą. Zawsze pogodna i gotowa do pomocy, pozostawiła po sobie ogromną pustkę w naszym środowisku. Jej oddanie, życzliwość i harcerski duch będą na zawsze żyły w naszych sercach” – dodała na Facebooku ZHP Kanada Agata Starczyk.