Nie żyje sześć osób

Przyjechali do Nowego Jorku świętować urodziny. Zginęli w katastrofie śmigłowca

To miała być wspaniała podniebna wycieczka, piękne widoki i mnóstwo pozytywnych wrażeń. Niestety lot nad Manhattanem zakończył się nieprawdopodobną tragedią. Maszyna runęła do rzeki Hudson. Zginęło sześć osób, w tym dyrektor Siemensa w Hiszpanii, jego żona i trójka dzieci. Jak się okazuje, wyjątkowy przelot miał być pierwszą z atrakcji urodzinowego wypadku do metropolii, gdzie świętować mieli urodziny jednej z pociech. NTSB wyjaśnia przyczyny tragedii. Nurkowie próbują wyłowić szczątki maszyny.

Przyjechali do Nowego Jorku świętować urodziny jednego z dzieci, jak poinformował hiszpański dziennik „El Diairo”. Podniebny lot helikopterem miał być jedną z pierwszych atrakcji radosnego pobytu w Wielkim Jabłku. Niestety, helikopter Bell 206 L - na pokładzie którego znajdował się 36-letni pilot i piątka pasażerów: dyrektor ds. mobilności hiszpańskiego oddziału firmy Simens z Barcelony Augustin Escobar, jego żona Merce Camprubi Montal, menadżerka Siemens Energy i wnuczka prezesa klubu FC Barcelona z lat 1969-1977 Augustiego Montal Costy, oraz ich trójka dzieci w wieku 4, 5 i 11 lat - runął w nurt rzeki Hudson.

Do tragedii doszło w czwartek 10 kwietnia naprzeciw Manhattanu, w pobliżu wybrzeża miasta Hoboken, NJ. Helikopter należący do firmy New Jork Helicopters wystartował z Manhattan Heliport około godziny 2.59 pm - ustaliła Federalna Administracja Lotnicza (FAA). Według przekazanych przez urzędników informacji, skierował się najpierw na północ, doleciał na wysokość George Washington Bridge i zawrócił, lecąc potem na południe nad należąca terytorialnie do New Jersey częścią rzeki Hudson. Około godziny 3.35 pm helikopter zniknął z radarów.

Świadkowie katastrofy opowiadali, że wirnik maszyny dosłownie rozpadł się w powietrzu, w czego następstwie śmigłowiec runął do rzeki odwrócony do góry kołami. - Widziałem jak runął z nieba! Usłyszałem pięć lub sześć głośnych dźwięków, które brzmiały jak pistoletowe strzały z nieba i zobaczyłem spadające części. Widziałem, jak runął do rzeki - powiedział dziennikarzom ABC News Dani Horbiak, oglądający ten straszny wypadek z okna mieszkania.

Na miejsce wypadku natychmiast pośpieszyły zastępy ratowników wodnych i statek-dźwig. Cztery z wyciągniętych z rzeki ofiar zostały uznane za zmarłe na miejscu, dwie odesłano do pobliskiego Jersey City Medical Center. Niestety lekarze nie byli w stanie im pomóc. - Nasze serca i myśli biegną w stronę rodzin i tych którzy byli na pokładzie - odniósł się do tragedii burmistrz Nowego Jorku Eric Adams, który wziął udział w konferencji nieopodal miejsca akcji ratunkowej.

Wśród ratowników, którzy ruszyli do akcji, znaleźli się nurkowie z NYPD i straży pożarnej FDNY. Śledztwo wszczęła jednak policja z Jersey City, ponieważ helikopter runął do wody na terytorium stanu New Jersey. Dochodzenie przejęła jednak wkrótce Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), której eksperci zebrać muszą jeszcze wszystkie fragmenty maszyny unoszące się w wodach Hudson, by odkryć przyczynę katastrofy.

Burmistrz Jersey City, NJ, Steven Fulop poinformował późnym wieczorem, że korpus śmigłowca został wyłowiony. - „Główne części samolotu nie zostały odzyskane, więc operacje nurkowania prowadzone przez NYPD i NJSP zostaną wznowione jutro rano” – przekazał w serwisie X. - „Jesteśmy w kontakcie z przedstawicielem firmy Siemens, który przylatuje dziś wieczorem. Będziemy z nim współpracować i pomożemy rodzinom w podjęciu niezbędnych kroków w celu sprowadzenia ich bliskich do domu” – dodał. Ubiegający się o fotel gubernatora stanu New Jersey Fulop zwrócił też uwagę na duży ruch powietrzny w tej części Manhattanu i wyraził nadzieje, że zostanie on w przyszłości ograniczony.

Jak ustalili reporterzy ABC News w samym Nowym Jorku od 1977 roku w wypadkach śmigłowców zginęło 32 osób.