Obóz koncentracyjny w Dachau. Poligon doświadczalny nazistów

i

Autor: East News, NAC

Obóz koncentracyjny w Dachau. Tak wyglądał poligon doświadczalny nazistów

2022-04-22 11:46

Chociaż nie dorównywał wielkością „fabryce śmierci”, jaką był Auschwitz, obóz w Dachau był wyjątkowy. Zbudowany na początku lat 30. XX w. był poligonem doświadczalnym i wzorem dla późniejszych obozów koncentracyjnych tworzonych przez nazistów na terenie Niemiec i krajów okupowanej Europy.

Obóz koncentracyjny w Dachau. 

Początkowo przeznaczony dla członków antynazistowskiej opozycji, z chwilą wybuchu wojny stał się miejscem kaźni elit różnej narodowości. W ciągu 12 lat jego istnienia przez obóz przeszło ok. 250 tys. więźniów. Prawie połowa z nich zginęła. Pozbawieni imienia i nazwiska, oznakowani numerem, bez prawa do ludzkiego traktowania ginęli nie tylko z powodu skrajnego niedożywienia, pracy ponad siły, zimna i tortur, ale też przez pseudomedyczne eksperymenty.

Pierwsza „fabryka śmierci”

Po dojściu Adolfa Hitlera do władzy (30.01.1933 r.) naziści zaczęli tworzyć obozy koncentracyjne. Pierwszy niemiecki obóz powstał już 22 marca 1933 r., z rozkazu Heinricha Himmlera na terenie byłej fabryki amunicji w miasteczku Dachau niedaleko Monachium. Początkowo był to obóz pracy. Ciężka praca i surowa dyscyplina miały przeciwników politycznych przywrócić na łono niemieckiej wspólnoty narodowej. W rzeczywistości był to środek eliminacji ich ze społeczeństwa. Zsyłano tam ludzi niewygodnych dla reżimu, tych, którzy „zagrażali narodowi i państwu”. Trafiali więc do niego przede wszystkim komuniści i socjaldemokraci, później Żydzi, Cyganie, homoseksualiści, świadkowie Jehowy i przestępcy kryminalni.

Od wybuchu wojny obóz zaludnił się obywatelami z wszystkich europejskich krajów podbitych przez Niemcy. Najliczniejszą grupę więźniów stanowili Polacy. Wywożono tam przede wszystkim polską inteligencję i duchowieństwo. Niemcy doskonale wiedzieli, że likwidując elitę, będą mogli łatwiej rządzić Polakami.

Cały artykuł w wersji PDF po polsku. Kliknij i ściągnij 

Cały artykuł w wersji PDF po angielsku. Kliknij i ściągnij

Arbeit macht frei

Obóz podzielony był na dwie części – jedna przeznaczona była dla więźniów, druga dla personelu administracyjnego i żołnierzy SS. Część więzienna składała się z 18 baraków mieszkalnych. Każdy mieścił ok. 200 więźniów. Jednak już w 1938 r. z uwagi na nieustanny napływ więźniów pierwotny obóz powiększono o 16 baraków. Baraki były rozmieszczone w dwóch rzędach po obu stronach alei obsadzonej topolami. Ponadto znajdowały się tu również budynki gospodarcze, administracyjne, szpital, magazyny, łaźnia oraz plac apelowy. Był on miejscem porannych i wieczornych apeli, czasami wielogodzinnych. Z placu wyruszały do pracy i tu powracały kolumny więźniów. Tu też rozstrzeliwano i karano.

Obóz otoczony był drutem kolczastym pod wysokim napięciem (zbliżenie się do nich zwykle kończyło się śmiercią) i wieżami strażniczymi wyposażonymi w telefony, reflektory i karabiny maszynowe. Wejścia strzegła żelazna brama obozowa z napisem „Arbeit macht frei” (Praca czyni wolnym). Niestety wolność, jak się okazało, można było uzyskać jedynie przez piec krematoryjny.

Od momentu wybuchu II wojny światowej do obozu zaczęły napływać masowe transporty więźniów. Z tego powodu zdecydowano się na zwiększenie liczby więźniów w baraku do 1600 osób. Duża śmiertelność więźniów wymusiła na władzach obozu wybudowanie w 1943 r. krematorium – był to tzw. barak X. Miał on kilka pomieszczeń na zwłoki, a także cztery piece.

Akademia terroru

Obóz w Dachau przed wojną był też „uczelnią” dla młodych esesmanów. To tutaj zdobywali swoje szlify kandydaci na komendantów kolejnych obozów. Wśród nich był m.in. Rudolf Hoess, późniejszy komendant obozu w Auschwitz oraz jeden z głównych architektów Holokaustu, Adolf Eichmann.

Tu opracowywano nowe metody eksterminacji więźniów, tu uczono stosowania przemocy fizycznej w stosunku do więźniów, mordowania ludzi o innych przekonaniach politycznych, orientacji seksualnej, wyznaniu i narodowości. Szkoła „miała uczynić esesmanów niewrażliwymi na ich własne uczucia i męki maltretowanych, a przede wszystkim zintegrować środowisko sprawców poprzez popełniane wspólnie zbrodnie”.

Miejsce eksperymentów

W baraku szpitalnym nr 5 utworzono tzw. stacje doświadczalne. Przeprowadzano w nich pseudonaukowe eksperymenty na zdrowych więźniach, w wyniku których setki osób zginęło lub zostało na stałe okaleczonych. Dla celów lotniczych prowadzono badania np. nad wytrzymałością organizmu ludzkiego na szybkie zmiany ciśnienia i temperatury. W tym celu zamykano więźniów w komorze ciśnieniowej lub wrzucano do zbiornika z lodowatą wodą albo przetrzymywano nago na mrozie. W czasie innych doświadczeń nie podawano więźniom przez tydzień żadnego pokarmu, a jednocześnie zmuszano do picia słonej morskiej wody. Zarażano ich m.in. malarią, ropowicą, żółtaczką i gruźlicą. Jednym z niewielu „udanych” eksperymentów był ten z polygalem – lekiem powodującym szybsze krzepnięcie krwi w razie postrzału. Jego testowanie było makabryczne – esesmani po prostu strzelali do więźniów.

Piekło dla księży

Księża ginęli w wielu obozach koncentracyjnych, ale to jednak ten w Dachau był centralnym ośrodkiem eksterminacji duchownych chrześcijańskich okupowanej Europy, których traktowano ze szczególnym okrucieństwem. W sumie więziono w nim ok. 3 tys. zakonników, diakonów, księży i biskupów, a wśród nich najwięcej, bo aż 1773 z Polski. Ponad połowa (868) polskich duchownych została w obozie na zawsze.

Pierwsze duże transporty księży polskich do Dachau przybyły w kwietniu i maju 1940 r. Po 40-godzinnym transporcie w bydlęcych wagonach, bez jedzenia i picia, byli pędzeni pod eskortą uzbrojonych SS-manów, jak przestępcy do odległego obozu. Niemcy uważali ich za przywódców narodu, którzy kształtowali jego moralne, intelektualne oraz duchowe oblicze.

Polscy kapłani byli zgrupowani w blokach 28 i 30, duchowni innych narodowości w bloku 26, w którym to urządzono obozową kaplicę. Niestety, po tym jak nasi księża odmówili (po kilku godzinach nacisku) podpisania volkslisty, drzwi do niej były przed nimi zamknięte.

Kapłani zmuszani byli do wyczerpującej pracy fizycznej. Większość pracowała na tzw. plantagach, polach przylegających do obozu. Na obszarze 170 ha uprawiano wszelkiego rodzaju zioła lecznicze i rośliny. Praca ta należała do najcięższych – latem dokuczało górskie słońce, zimą deszcz, mróz i śnieg. Księży zaprzęgano do pługa przy usuwaniu śniegu z obozu, do wozów, do bron przy uprawie roli, a nawet do walca ugniatającego szosę. Do obowiązków kapłanów należało także noszenie kotłów z żywnością dla całego obozu – „polskie klechy podają do stołu”. Kto nie mógł udźwignąć kotła, był bity i kopany. Katorżnicza praca, wymyślne tortury i pseudomedyczne eksperymenty dziesiątkowały duchownych. Byli mordowani w komorach gazowych, wieszani na szubienicach, katowani nahajkami podczas pracy, topieni w beczkach z fekaliami.

Wyzwoliciele Dachau

Wojska amerykańskie wyzwoliły obóz z ponad 30 tys. więźniów 29 kwietnia 1945 r. Wyzwolenie nastąpiło zaledwie na kilka godzin przed planowaną na wieczór, z rozkazu Himmlera, likwidacją obozu. Miano zamordować wszystkich więźniów, by żaden nie dostał się w ręce wojsk alianckich.

Amerykanie wchodzili na teren obozu z kilku stron. Zaprawieni w bojach jankesi byli przerażeni tym, co zobaczyli. Najpierw natknęli się na stojący na bocznicy pociąg z wagonami (ponad 30) wypełniony martwymi ciałami. Niektóre były nagie, straszliwie wychudzone, inne okryte obozowymi pasiakami. Brnąc w głąb obozu zobaczyli jeszcze więcej trupów. W krematorium leżały stosy ciał aż po sufit. Na zewnątrz piętrzyły się zwały popiołu i zwęglonych kości. W przepełnionych barakach żywi spali obok umarłych. Przed barakami leżeli ludzie dający słabe oznaki życia, a w powietrzu unosił się smród rozkładu i ekskrementów. Te makabryczne widoki przekraczały granice wytrzymałości Amerykanów.

Masakra esesmanów

Żołnierze byli tak wstrząśnięci, że zaczęły puszczać im nerwy. Dla wziętych do niewoli esesmanów nie mieli żadnej litości, najpierw rozstrzelali ponad 120 z nich. Potem sprawiedliwość oprawcom wymierzyli więźniowie. Co najmniej 40 hitlerowców utopiono w latrynach, zatłuczono gołymi rękami, łopatami lub skopano na śmierć. Kilku miało szczęście zginąć od kul z broni „pożyczonej” od wyzwolicieli. Egzekucję przerwano, gdy na placu nikt się nie ruszał. Po 18.00 przybyły inne oddziały US Army, które przywróciły spokój. W sumie tego dnia zginęło w Dachau ok. 560 hitlerowców.

PLAKAT

i

Autor: GRAFIKA SE Jerzy Kaczmarczyk
SG super historia logotypy

i

Autor: SE

Nasi Partnerzy polecają