Co się zdarzyło w Święto Dziękczynienia? Pielgrzymi, indyki i kontrowersyjna historia

2020-11-26 11:42

To najbardziej amerykańskie święto ze wszystkich świąt. Powstało na tym kontynencie, w wyniku kontaktu kolonistów z rdzennymi mieszkańcami Ameryki, i zostało usankcjonowane przez dwóch największych amerykańskich prezydentów. Dziś obchodzą je wszyscy, bez względu na kolor skóry, wyznanie czy przekonania polityczne.

Święto Dziękczynienia, kojarzone dziś z purytanami z Nowej Anglii, faktycznie pierwszy raz obchodzono w St. Augustine na Florydzie ponad pół wieku wcześniej. W 1565 roku hiszpańscy osadnicy zakładając miasto odprawili mszę dziękczynną. Potem odbyła się uczta, na którą zaproszono członków miejscowego plemienia Seloy. Ten fakt potwierdzili historycy.

Ameryka woli jednak pamiętać dramatyczną historię z Plymouth - niewielkiego miasta na południe od dzisiejszego Bostonu. To tam dotarli pielgrzymi z ortodoksyjnego odłamu kościoła anglikańskiego. Zamieszkali w wiosce, porzuconej kilka lat wcześniej przez Indian po epidemii dżumy, przywleczonej z Europy przez angielskich kupców.

Surową zimę nad zatoką Cape Cod przeżyło raptem 56 ze 102 osadników. Indianina z plemienia Wampanoagów zobaczyli dopiero wiosną. To on, Squanto, który wcześniej miał kontakty z Anglikami i poznał wiele angielskich słów, nauczył ich jak sadzić kukurydzę, łowić ryby, zbierać jagody i orzechy.

Po żniwach 1621 r. purytanie odprawili tradycyjne dożynki. Jednym z elementów zabawy było strzelanie w powietrze na wiwat. - Wampanoagowie myśleli, że osada, z którą w lecie zawarli przymierze o pomocy, została zaatakowana. Kiedy jednak przybyli do Plymouth, dowiedzieli się, że to święto. Purytanie zaprosili ich do stołów - opisuje pierwsze Święto Dziękczynienia Tim Turner z plemienia Cherokee, współwłaściciel Native Plymouth Tours.

Na stołach jednak nie było aż tyle pożywienia, by nakarmić gości. Wódz Massasoit przybył przecież na ratunek i zabrał ze sobą 90 wojowników. Wampanoagowie okazali się równie sprawnymi myśliwymi, jak wojownikami. Rozesłani przez wodza, szybko wrócili z pięcioma jeleniami. Przekazano je w darze przywódcy osady - Williamowi Bradfordowi.

Uczta trwała 3 dni. Na stołach próżno byłoby szukać indyków, choć w istniejących zapisach pojawia się drób. Historycy przypuszczają jednak, że chodziło o ptactwo wodne. Prawdopodobnie purytanie nauczyli się też wypiekać chleb kukurydziany i przyrządzać potrawy z dyni. Można jednak zapomnieć o sosie żurawinowym czy słodkich ziemniakach. To historia o ponad 200 lat młodsza.

Święto Dziękczynienia w Plymouth jest znane z listu jednego z osadników, Edwarda Winslowa i z wydanej 20 lat później książki. Nie ma historycznych dowodów, że wspólne dziękczynienie było praktykowane w kolejnych latach. Musiało być jednak ważne, skoro na listę świąt wciągnął je sam George Washington - pierwszy prezydent USA. Żeby stać się oficjalnym świętem państwowym Dzień Dziękczynienia czekał jeszcze prawie wiek. Dopiero w 1863 r. Abraham Lincoln nadał mu taką rangę.

Indyk Franklina

Indyk pojawił się na uczcie dziękczynnej dopiero w czasach prezydenta Lincolna. jednak już wcześniej był uważany za najbardziej amerykańskiego ptaka. Tak amerykańskiego, że Beniamin Franklin, jeden z Ojców Założycieli USA, znany ze studolarówki, proponował, żeby to właśnie indyk, a nie orzeł stał się godłem Stanów Zjednoczonych. Propozycja jednak przepadła.

Nie tylko w USA

Święto Dziękczynienia obchodzą również Kanadyjczycy. Jego początki wiążą jednak z wyprawą angielskiego odkrywcy Martina Frobishera, który w 1577 roku usiłował odkryć mityczne przejście północno-zachodnie - drogę do Azji między kontynentem amerykańskim a Archipelagiem arktycznym. Nie udało się, ale i tak miał szczęście, bo przeżył. W 1578 roku odprawił więc ceremoniał dziękczynny na Nowej Funlandii.

Przejście północno-zachodnie pokonał dopiero w latach 1903-1906 norweski polarnik Roald Amundsen. Od 1984 roku pływają tamtędy statki wycieczkowe.

Święto nie dla wszystkich

W południe każdego Święta Dziękczynienia setki rdzennych mieszkańców Ameryki gromadzą się na Cole's Hill - wzgórzu z którego widać Plymouth Rock, na Narodowy Dzień Żałoby. 

Ta coroczna tradycja miała początek w 1970 roku, kiedy wódz Wampanoag, Wamsutta Frank James, został zaproszony przez Wspólnotę Massachusetts do wygłoszenia przemówienia na uroczystości z okazji 350. rocznicy przybycia Pielgrzymów. Jego wystąpienie odwołano w ostatniej chwili. Okazało się, że rdzenny Amerykanin chciał mówić o okrucieństwie i łamaniu obietnic przez osadników. - My, Wampanoag, powitaliśmy ciebie, białego człowieka, z otwartymi ramionami, nie domyślając się, że to początek końca - chciał powiedzieć wódz.

Święto Lincolna

Historia osady w Plymouth w ogóle nie była brana pod uwagę, kiedy Abraham Lincoln ogłaszał Dzień Dziękczynienia świętem narodowym. W 1863 roku trwała okrutna wojna secesyjna. Lincoln miał nadzieję, że ustanowienie święta dla wszystkich, bez względu na kolor skóry, wyznanie czy poglądy, w ostatni czwartek listopada pogodzi mieszkańców wyniszczonego kraju.

Dlaczego Plymouth?

Skoro w historii Ameryki można znaleźć aż trzy początki Święta Dziękczynienia, dlaczego wygrało Plymouth? Historyk David Silverman twierdzi, że nowi Amerykanie szukali historii swojego pochodzenia, która nie byłaby przesiąknięta krwią rdzennych Amerykanów, czy zbudowana na niewolnictwie. Bezkrwawa historia purytańskich pielgrzymów nadawała się do mitu założycielskiego idealnie.

Podkreślił to prezydent John F.Kennedy, świętując Thanksgiving z rodziną 100 lat po oficjalnym uznaniu święta w domu rdzennych Amerykanów na Cape Cod.