Anioły wracają do metra po brutalnym morderstwie w Nowym Jorku

2024-12-30 15:15

Jest odpowiedź na szokujące incydenty w nowojorskim metrze. Do pociągów wrócą anioły w czerwonych beretach – ogłosił w niedzielę szef organizacji obywatelskich strażników Guardian Angels Curtis Sliwa (70 l.). Stwierdził, że to konieczność, bo „metro wymknęło się spod kontroli”.

Koszmarny incydent z 22 grudnia, gdy na stacji Coney Island-Stilwell Avenue zginęła kobieta podpalona przez 33-letniego nielegalnego imigranta z Gwatemali, wstrząsnął nowojorczykami. Curtis Sliwa, szef słynnej obywatelskiej straży Guardian Angels, przyznał w niedzielę 29 grudnia, że po tym morderstwie „Anioły” otrzymały tysiące apeli o powrót do metra. Na feralnej brooklyńskiej stacji Sliwa ogłosił, że odpowiedź na te wezwania to konieczność i Guardian Angels zwiększą obecność w podziemnej kolejce.

Sliwa, który założył swój „anielski patrol” w 1979 r. zapowiedział, że każdego dnia do metra ruszy 150 przeszkolonych członków Guardian Angels. - Nigdy nie widziałem, żeby w metrze było tak źle. Nawet w 1979 r., kiedy rozpoczęliśmy działalność Aniołów Stróżów. Ale wtedy problemem były gangi – zdradził dziennikarzom. Wyjaśnił też, że stróżowie w czerwonych beretach będą przemierzać stacje i pociągi, sprawdzając czy znajdujące się w nich osoby bezdomne lub zaburzone nie potrzebują pomocy. W razie potrzeby, zamierzają prosić o interwencję policjantów, którzy również patrolują metro.

Curtis Sliwa wytknął miastu, że jedynie pozoruje działania, a tak naprawdę nie widzi tego, że pociągi stały się ruchomym hotelem dla bezdomnych i borykających się z problemami psychicznymi. Prezentowane przez urzędników statystyki, pokazujące poprawę bezpieczeństwa w mieście i kolejce, nazwał żartem. - Metro wymknęło się spod kontroli – podsumował.