Ameryka wybiera. Od rana w wielu miejscach ustawiają się kolejki, a media społecznościowe zalewają relacje z punktów wyborczych i zdjęcia Amerykanów prezentujących z dumą naklejki z napisem „I voted”. Niektórzy pokazują też zdjęcia swoich kart wyborczych, zdradzając na kogo oddali swój głos. Nie zawsze jest to wiceprezydent USA, demokratka Kamala Harris czy kandydat republikanów, były prezydent Donald Trump. Głosy zbiera również kandydatka Partii Zielonych Jill Stein, ale też Robert F. Kennedy, który... latem zawiesił kampanię i poparł Donalda Trumpa. - Głosuję zawsze na demokratów, ale tym razem narzucony nam kandydat mi nie odpowiadał. Nidy nie lubiłem Kamali Harris i nie mogę pogodzić się z faktem, że nie było w partii prawyborów i nie zdecydowaliśmy wspólnie, kto będzie nas reprezentował - powiedział nam były nowojorski policjant Nick, mieszkaniec North Bergen, NJ, który oddał głos na Kennedy'ego.
Illinois, Nowy Jork, New Jersey, Floryda, Pensylwania – to tylko niektóre ze stanów, w których 5 listopada w lokalach wyborczych spotkać można także Polaków. W ostatnich tygodniach przed wyborami najgłośniej było o tym ostatnim. Wynik w Pensylwanii, gdzie mieszka około 800 tys. osób pochodzenia polskiego jako jeden z tzw. swing states, czyli stanów wahających się, będzie decydujący dla całych wyborów. Nic dziwnego, że skupili się na nim oboje kandydaci do Białego Domu – demokratka Kamala Harris i republikanin Donald Trump – którzy kusili obietnicami również polonijnych wyborców. Czy im się to udało?
Nie wszyscy chwalą się swoimi wyborami
Monika Gawrychowska, która głosowała w Lancaster, PA, nie pomoże w odpowiedzi na to pytanie. Nie chce zdradzić na kogo głosowała, choć do lokalu wyborczego udała się już z samego rana. - Zawsze głosuję, bo jest to mój obywatelski obowiązek – powiedziała w rozmowie z reporterami „Super Expressu”. Swoich wyborczych preferencji zdradzić nie chciała też Iza Nitecki, która oddała głos w Mechanicsburg, PA.
W centralnej Pensylwanii – w Wrightsville - głosowała też Marzena Wolnikowski. - Głosowałam za wolnością i pokojem – powiedziałam nam tajemniczo. Przyznała jednak, że odczuła, że dzień głosowania to wyjątkowy czas. Przed lokalem wyborczym spotkała weterana Ronalda Cohena, który witał głosujących. Pogratulował jej udziału w wyborach i napisał dla niej dedykację.
Jola i Garett Rothman głosowali w kościele św. Tymoteusza w Camp Hill, PA. - Głosowałam na Kamalę Harris, ponieważ ona wierzy w jednoczenie ludzi. W czasach, gdy nasz kraj wygląda na podzielony, zaangażowanie Kamali na rzecz jedności wyróżnia się – tłumaczyła nam Jola. - Potrzebujemy liderów, którzy widzą siłę w różnorodności i pracują nad zjednoczeniem nas wszystkich. Jestem dumna, że mogę wspierać kogoś, kto jest zaangażowany w budowanie przyszłości, w której wszyscy czują się uwzględnieni – dodała po oddaniu głosu.
Głos na byłego prezydenta oddali z kolei inni mieszkańcy Pensylwanii, Basia i Joe Federoff z Pittsburgha, PA. - Głosowaliśmy z mężem na Trumpa, aby zadbał o gospodarkę w ciągu kolejnych czterech lat i, miejmy nadzieję, aby zakończyła się wojna ukraińsko – rosyjska. Żeby więcej na nią nie wydać i zatrzymać te pieniądze dla narodu amerykańskiego – powiedziała nam Basia.
Prawa kobiet jedną z głównych kwestii dla głosujących
Amerykanka Sarah Fiore, która głosowała w Dover, PA, bez wahania zdradziła, że głosowała na Kamalę Harris. - Głosowałam na Harris, ponieważ od tego zależy nasza demokracja. Chcę przywódcy, który zaszczepi nadzieję i życzliwość oraz promuje szacunek i równość wśród wszystkich ras i grup demograficznych – wytłumaczyła nam swój wybór. Dodałą, że ważną kwestią dla niej były też prawa kobiet i pozwolenie im na to, by samodzielnie decydowały o ewentualnym przerywaniu ciąży. - Głos na Harris jest głosem przeciwko Trumpowi. Jego styl przywództwa, oparty na gniewie i nienawiści, nie jest dobry dla tego kraju. Jego decyzje dotyczące biznesu i przywództwa są egoistyczne – dodała.
Na Kamalę Harris i, co ciekawe z podobnych powodów, głos oddał też 60-letni Sten Evenhouse, urodzony w Gran Rapids w Michigan, ale głosujący w Greenport na Long Island, NY. - Jestem za prawem kobiet do decydowania o swoim ciele – powiedział nam. Dodał, niejako tłumacząc, że pochodzi z rodziny holenderskich kalwinistów osiadłych w Gran Rapids w Michigan, gdzie rodziny wychowywały średnio 8-11 dzieci. Stwierdził, że wybór demokratki to "mniejsze zło".
"To nie są wybory Trump vs Harris. To walka dobra ze złem"
Kwestia aborcji była z kolei powodem oddania głosu na Donalda Trumpa dla Jerzego Matusinskiego z Hamtramck w Michigan. - Harris nie ma żadnego planu, tylko szermuje słowem „aborcja” i nazywa Trumpa drugim Hitlerem. Trump natomiast, to koniec wojny, ekonomia i granice w USA – wyjaśnił. - To nie są wybory Trump vs Harris, czy też demokraci kontra republikanie, tylko mówiąc górnolotnie, to walka dobra ze złem – stwierdzi i zaraz dodał: - To dwie różne wizje świata, bo te wybory będą miały wpływ na przyszłe losy świata. Według sondaży 67 procent zapytanych na świecie ludzi, uważa że wynik tych wyborów będzie miał wpływ na losy krajów, w których żyją.
Wagę wyborów czuje też 22-letnia Rebecca Gutierrez z North Bergen w New Jersey. Dlatego, jak powiedziała naszym reporterom, oddała głos na Kamalę Harris. - Nie mogłabym zagłosować na gwałciciela i przestępcę – wytłumaczyła dosadnie swój wybór.
Dla Patrycji Mikuły z Naples na Florydzie nie było z kolei innego wyboru niż Trump. - Głosowałam na niego, tak jak poprzednio. Jestem jego zwolenniczką. Za jego prezydentury w USA dobrze się działo, kraj był silny gospodarczo, na świecie też nie było tylu wojen. Dlatego on jest najlepszy zarówno dla USA, jak i dla całego świata! - stwierdziła polska modelka.
Z troską o świat i lepszą przyszłość do wyborów poszła też Magda Szczodruch z San Francisco, CA, dla której udział w głosowaniu to obywatelski obowiązek. - Na kogo zagłosowałam to moja prywatna sprawa, ale cieszę się, że mogłam wziąć udział w procesie, który kształtuje przyszłość – powiedziała nam. - Ważne, aby każdy z nas oddał swój głos i w ten sposób wyraził swoje zdanie. Twój głos, Twój wybór! - dodała.
Na wyniki głosowania poczekamy co najmniej kilka dni
Jak zagłosowała cała Ameryka w wyborach prezydenckich dowiemy się wstępnie po zamknięciu lokali wyborczych i publikacji pierwszych wyników sondażowych. Na pełne i oficjalne wyniki przyjdzie nam poczekać niestety dłużej. Na kartach do głosowania w wielu stanach, prócz nazwisk kandydatów do Białego Domu czy Kongresu USA, znalazły się bowiem też nazwiska ubiegających się o miejsca w stanowych legislaturach czy sądach, a także pytania referendalne.