Dzień, który miał być jednym z najradośniejszych w całym roku, zamienił się w koszmar dziesiątek rodzin. 21 listopada 2021 r. Darrell Brooks wjechał w uczestników dorocznej bożonarodzeniowej parady w Waukesha w stanie Wisconsin. Pozbawił życia sześć osób. Prawie rok po tragedii ława przysięgłych zdecydowała, że morderca zrobił to z premedytacją.
W masakrze zginął Jackson Sparks (†8 l.), który w dzień parady maszerował ze swoją ukochaną drużyną baseballową. Pozostałymi ofiarami były członkinie grupy Tańczące Babcie: Leanna Owen, Virginia Sorenson i Tamara Durand, mąż jednej z ocalałych kobiet Wilhelm Hospel oraz Jane Kulich. Wiele osób zostało poważnie rannych.
Jak przekazali prokuratorzy, Brooks niecałe dwa tygodnie przed tragedią wyszedł z aresztu za kaucją $1 tys. w sprawie dotyczącej przemocy domowej. Rzekomo chwilę przed masakrą pokłócił się z byłą dziewczyną, po czym wsiadł do samochodu. Policjanci i uczestnicy parady zeznali, że to właśnie on był za kierownicą, a prokurator Susan Opper przedstawiła ławie przysięgłych zdjęcia, na których uchwycono go za kółkiem.
Mężczyzna reprezentował się w sądzie sam i wielokrotnie musiał być upominany i wypraszany do innej sali, gdzie raz ściągnął koszulkę i obrócił się tyłem do kamery. Odmawiał odpowiedzi na prawie każde pytanie, nawet dotyczące jego nazwiska, a na sali sądowej zasłaniał twarz stosem pudeł z dokumentami czy Biblią. – Czuliśmy się bardzo urażeni jego zachowaniem, brakiem szacunku do sądu, obrażaniem i wyzywaniem sędzi – powiedziała prokurator na konferencji prasowej.
Mężczyzna został uznany za winnego wszystkich 76 zarzutów, w tym sześciu zarzutów umyślnego zabójstwa pierwszego stopnia. W poniedziałek ma się odbyć przesłuchanie w celu ustalenia daty wyroku. Grozi mu dożywocie.
