– To, co przydarzyło się Jordanowi, było przestępstwem – powiedział Al Sharpton (69 l.), działacz na rzecz praw obywatelskich, w Mount Neboh Baptist Church na Manhattanie, gdzie odbyły się uroczystości pogrzebowe uduszonego w metrze Neely’ego. Mężczyzna stracił życie 1 maja w pociągu linii F. Miał krzyczeć, że jest głodny i spragniony, jednak wedle świadków zdarzenia nie zaatakował żadnego z pasażerów. Jak przyznał Sharpton podczas pogrzebu, 30-latek „wołał o pomoc” i od kilku lat zmagał się z chorobą psychiczną.
O śmierć Neely’ego został oskarżony Daniel Penny (24 l.) były US Marine z Long Island, który w sobotę przerwał milczenie. Wielu nowojorczyków zarzucało mężczyźnie rasizm, jednak ten przyznał, że kolor skóry 30-latka nie miał nic wspólnego z tragedią. – Każdy, kto kiedykolwiek mnie spotkał, może ci powiedzieć, że kocham wszystkich ludzi, kocham wszystkie kultury – powiedział w rozmowie z „New York Post”. – Jestem głęboko zasmucony utratą jego życia – oznajmił, dodając, że winny tragedii jest „system, który tak bardzo nas zawiódł”.
Weteran miał chwycić bezdomnego za szyję i dusić, powalając 30-latka na podłogę. Neely stracił przytomność, w szpitalu stwierdzono jego zgon, a koroner uznał przyczynę śmierci za morderstwo. Penny podczas wywiadu przyznał jednak, że gdyby ponownie znalazł się w podobnej sytuacji, postąpiłby tak samo. – Zrobiłbym to, gdyby istniało zagrożenie i niebezpieczeństwo – stwierdził.
Adwokat Penny’ego Thomas Kenniff przekazał w oświadczeniu, że „groźby i terror, które Jordan Neely wniósł do tego pociągu, zostały już dobrze udokumentowane”. 24-latkowi grozi do 15 lat więzienia.