- Jak znalazł się pan w Ameryce?
- Ja w Ameryce się nie znalazłem, tylko ja się tutaj urodziłem (śmiech). Przyszedłem na świat w Chicago na słynnym Jackowie i tam wychowywałem się przez około dziesięć lat. Później rodzice przeprowadzili się w inne miejsce, ale mieszkaliśmy wciąż w Chicago. Ukończyłem Loyola Academy High School w Willmette na północnych przedmieściach Chicago, a później Carthage College w Wisconsin. Co więcej mogę powiedzieć? Pamiętam, że od zawsze Kongres Polonii Amerykańskiej był obecny w naszym domu. Działali w nim moi, urodzeni w Polsce rodzice. Moja mama przypłynęła do USA na szwedzkim statku do Bostonu i później osiadła w Buffalo. Mój ojciec po wojnie siedział w więzieniu we Wronkach z wyrokiem kary śmierci, wydanym na niego przez komunistów. Przeżył i w latach 50. przyjechał do Stanów i poznał moją mamę. W naszym domu w Chicago, znanym jako „salon Cioromskich” zawsze odbywały się spotkania patriotyczne i nie mogę sobie przypomnieć jakiegoś tygodnia, żeby w naszym domu nie było jakiś osób przyjeżdżających z Polski i później przez jakiś czas mieszkających z nami, którym pomagaliśmy w trudnym początku tutaj w Stanach. Rodzice do swojej śmierci wciąż mi do głowy wbijali, że jestem Polakiem i moim obowiązkiem jest pomoc Polsce, że jest to dla mnie najważniejsze i jest to moim celem.
Trzeba dalej kontynuować tradycję. Trzeba dalej kontynuować Kongres, choć teraz trzeba robić to już inaczej. Polsce nie jest potrzebne takie KPA, jakie było po wojnie. Polsce jest potrzebny partner, który będzie współpracował z Polską na platformie ekonomicznej, charytatywnej, edukacyjnej i przede wszystkim pod względem jej bezpieczeństwa. Musimy zintensyfikować nasz lobbing w Washingtonie, żeby Polski nie spotkało ponowne nieszczęście i powrót, czy to do komunizmu, czy też do zależności od Rosji lub innych sąsiadów, tak jak to miało już miejsce w naszej historii. Polska stoi teraz twardo na nogach, rozwija się. My możemy dużo uczyć się teraz od Polski i mam nadzieję, że my możemy znacznie pomóc Polsce w jej rozwoju i wzroście znaczenia na arenie międzynarodowej. Jeżeli chodzi o moje poglądy polityczne, to ja się nie angażuje po żadnej stronie, ani w lewo, ani w prawo. Wyznaje pogląd, że albo ma się rację, albo się jej nie ma i że trzeba żyć ze wszystkimi. Podziały w Polsce są chyba jeszcze gorsze niż u nas, ale widać, że dobry kontakt między naszymi prezydentami działa na korzyść Polski. Wciąż aktualny jest temat rozbudowy amerykańskiej bazy wojskowej w Polsce i wygląda na to, że coś z tego będzie. Musimy jako Kongres Polonii Amerykańskiej to monitorować i przede wszystkim łączyć młodzież polską z młodzieżą amerykańską polskiego pochodzenia, żeby budować więzi.
Jestem urodzony i wychowany tutaj w Ameryce, ale moje serce należy do Polski, gdzie wciąż mam rodzinę i tam są też te nasze, jak się mówi, poznańskie „stare śmieci”, skąd pochodzi moja rodzina. Mam to głęboko w sercu i dlatego próbuje coś robić.
- Od jak dawna jest pan aktywnie związany z KPA?
- Mogę powiedzieć, że od 35 lat. Na swoim pierwszym Zjeździe Dyrektorów Krajowych byłem dokładnie 35 lat temu. Muszę też dodać, że od lat współpracuję również z dużą chicagowską fundacją: Fundacją Kopernikowską i od 2018 roku byłem bardziej skoncentrowany na tej fundacji. Nie oznacza to, że się wypisałem z KPA, o nie. Rezultaty mojej działalności są dobrze widoczne, ponieważ mała, pogrążona w długach organizacja, jaką była Fundacja, jest w tym momencie prawdopodobnie najmocniejszą pod względem finansowym, prężnie działającą organizacją polonijną w USA.
- Jaka jest misja Fundacji Kopernikowskiej?
- Naszą misją jest działalność charytatywna, edukacyjna i kulturalna. Udzielamy stypendiów dla polskiej i polonijnej młodzieży, których celem jest, poprzez dobre wykształcenie, utrzymywanie więzi pomiędzy Polską i Ameryką. Zajmujemy się wydarzeniami kulturalnymi. Organizujemy występy artystyczne, spektakle teatralne, posiadamy duży teatr. Występują u nas zaproszeni z Polski artyści, teatry, zespoły i orkiestry. Jak już powiedziałem, 95 proc. naszej aktywności w Fundacji jest działalnością charytatywną.
- Mówił pan, że chciałby realizować lobbing dla Polski. Pana zdaniem, Polska takiego lobbingu w Ameryce nie ma?
- Mamy lobbing dla Polski w USA i ja to wszystkim mówię, bo ludzie mnie wciąż o to pytają. Kiedy mówię o nowym lobbingu, to nie oznacza, że chcę wszystko wywrócić do góry nogami. To znaczy, wszystko co nasi poprzednicy, tacy jak pan Rozmarek, Mazewski, Moskal i Spula zrobili zmieniać. Oni dużo dobrego dla Polski i USA tutaj zrobili. Naprawdę dużo dobrego. Polska nie stałaby tak mocno na nogach, gdyby nie pomoc płynąca ze strony Kongresu Polonii Amerykańskiej. Ja chcę stworzyć coś innego, a raczej dodatkowego. Chce więcej bazować na młodzieży i już nie na tym „co możemy dla Polski zrobić”, tylko co możemy razem z Polską zrobić. Jak możemy razem edukować młodzież i zachęcać ją do aktywnego udziału w polityce, obejmowania stanowisk w administracjach w Polsce i w USA. Pomocna będzie wymiana młodzieży z Polską i wzajemne uczenie się od siebie. Po to, żeby byli dumni z bycia Polakami, czuli się dobrze w USA i nasze dzieci w Polsce. Od drugiej wojny światowej byliśmy jako pierwsze generacje niezwykle aktywni w życiu polonijnym, a teraz ja chcę sięgnąć jeszcze bardziej do tyłu i zaktywizować piąte i szóste generacje Polaków w USA. Wychowałem się w polskiej dzielnicy, jak jeszcze była ta polska dzielnica. Na Jackowie było bardzo dużo Polaków, ale była to czwarta, piąta generacja. I tych ludzi nam potrzeba, takich, którzy chcą się angażować i ułatwiać im to, działać wspólnie.
- A jak pan odbiera fakt, że od jakiegoś czasu nie mamy polonijnej reprezentacji na stanowiskach w amerykańskiej polityce na wszystkich szczeblach?
- Tutaj jest troszkę naszej winy. Kiedyś polonijna reprezentacja w polityce amerykańskiej była bardzo duża i to przez długie lata. Wśród polityków i osób znaczących znajdowało się jednak więcej osób ze starej Polonii i to jeszcze przedwojennej. Posiadali trochę inne wychowanie i potrzebę bycia aktywnym. Wtedy były inne czasy i wszystkie te polskie skupiska, wszystkie polskie kościoły i parafie, organizacje polonijne, wszyscy ich popierali. Być może stara Polonia miała lepszą edukację niż ta nowa, ale przede wszystkim skupiska Polaków były większe. Mieliśmy siłę, żeby wybierać na swoich reprezentantów Polaków, a teraz jesteśmy rozproszeni. Kiedyś skupiska Polaków zajmowały pięć, sześć dzielnic w Chicago, a teraz jesteśmy rozproszeni po całym Illinois i po całej Ameryce.
- Jak widzi pan dalszy rozwój KPA, jeżeli wybrany zostanie pan prezesem? Częściowo już pan o tym mówił wcześniej, ale może jest coś, co chciałby pan dodać?
- Nie będzie mi chodzić o radykalne zmiany i postawienie do góry nogami Kongresu. KPA zrobiła bardzo dużo dobrego i wciąż w naszych szeregach są bardzo dobrzy i zaangażowani ludzie. Moja idea to użycie największej siły Kongresu, jaką jest nasza jedność. Trzeba łączyć pokolenia i regiony, budować mosty między organizacjami o długiej tradycji z nowymi liderami Polonii w całych Stanach Zjednoczonych. Musimy dążyć do zwiększania liczby naszych członków, motywować ludzi do aktywności i korzystać z wszelkich programów, z jakich korzystają inne etniczne organizacje. Konieczne jest wprowadzenie nowego modelu przywództwa opartego na otwartości, przejrzystości i efektywnej organizacji. Musimy się otworzyć, bo dawniej KPA ze względu na historyczne wydarzania, jakie doświadczały Polskę, miała nieco inne priorytety. Dziś trzeba sprostać innym wyzwaniom: ekonomicznym, kulturowym i stawiać na dobrze wykształconą młodzież. Mamy zdolną młodzież. W Rzeszowie w Polsce mamy najlepszych specjalistów od IT. Chcielibyśmy ściągać tę młodzież do siebie do Ameryki i wysyłać naszą zdolną młodzież na nauki do Polski. Sam mam sześcioro dzieci i każde moje dziecko skończyło uniwersytet i każde dobrze sobie radzi w zawodzie. Miałem zaszczyt być kilka razy w Polsce z rodziną i widzę, że te moje dzieci aż ciągnie do Polski. One są tutaj wychowane, ale mają te polskość w sobie i widzę, że są z niej bardzo dumne. Ja tutaj w USA wszystkim mówię, że „sexy jest być Polakiem w USA” (śmiech).
Dzisiaj Polska jest inna niż kilkadziesiąt lat temu. Już nas nie potrzebuje, żeby mówić jej, co ma robić, tylko potrzebuje nas, żeby działać wspólnie i żeby wspólnie z Polonią mieć silny lobbing w Waszyngtonie, żeby tam nie zapomnieli o Polsce, tak jak to zrobili pod koniec i po drugiej wojnie światowej. To już nigdy więcej nie może się powtórzyć, dlatego musimy rosnąć w siłę jako Kongres Polonii Amerykańskiej i zwiększać siłę naszego lobbingu. Nasze wydziały stanowe przeżywają regres i tracą członków. Musimy stawiać na naszą młodzież i także na starą, kilku pokoleniową Polonię. Trzeba ją także włączać w nasze działania. Dobrze i sexy jest być Polakiem i widzę to, bo ostatnio w Fundacji mamy szalony przyrost ludzi i to takich, którzy chcą działać. Mających wielkie serca do działań charytatywnych, którzy przede wszystkim chcą być Polakami i to jest ważne.
- Jak pan może porównać stara Polonię, wśród której pan się wychował z tą nową przybyłą do USA w latach 80. i później?
- Łatwo można na to pytanie odpowiedzieć. Polonia dzieli się na trzy części: stara, która odeszła, potomkowie tej starej, czyli pośrednia, i nowa. Polonia, czyli ci, którzy przyjeżdżali do USA od lat 80. Ta stara Polonia zostawiła w nas pewne uprzedzenia w stosunku do nowej. Ileż razy ja sam słyszałem u siebie w domu podczas spotkań u rodziców: „O, oszołomy z Polski przyjechały i nie wiadomo, czego tutaj chcą” i ja to wielokrotnie słyszałem. Muszę powiedzieć, że moi rodzice też tak mówili, bo byli nieufni, co z tej komunistycznej Polski przyjedzie. Teraz już co prawda nie jest to dłużej aktualne i nastawienie od dawna się zmieniło. Nie ma już tej niechęci i teraz jest najlepsza sytuacja, aby cała Polonia się zjednoczyła. By nie utrzymywać tych podziałów na starą i nową Polonię. Jest jedna Polonia. Mamy szansę być jedną z najsilniejszych grup etnicznych. KPA powinien odgrywać kluczową rolę między Polską a USA i jednym z najważniejszych naszych zadań, oprócz partnerskiej współpracy z Polską w dziedzinie gospodarczej, kulturalnej i edukacyjnej, jest obrona dobrego imienia Polski i obrona prawdy o Polsce. Żeby wszystko to zrobić musimy się zjednoczyć i razem tego wszystkiego dokonać.
Rozmawiał Teodor Lisowski
