14 lutego od czterech lat dla wielu rodzin nie kojarzy się już ze świętem zakochanych, a z najczarniejszą tragedią. Właśnie tego dnia w 2018 r. Cruz wkroczył do swojego dawnego liceum i zastrzelił 17 osób i ranił kolejne tyle.
W czwartek zakończył się proces okrutnego strzelca. Ława przysięgłych zdecydowała, że zabójca, który rok temu przyznał się do winy, ma spędzić w więzieniu resztę życia.
– Jesteśmy ponad miarę rozczarowani wynikiem – powiedziała Lori Alhadeff, której córka Alyssa (†14 l.) zginęła w strzelaninie. – Powinien dostać karę śmierci. Wysłałam moją córkę do szkoły i została postrzelona osiem razy. Nie mogę tego zrozumieć – dodała zapłakana kobieta.
Zgodnie z florydzkim prawem wyrok śmierci wymaga jednogłośnej decyzji ławy przysięgłych. Jak stwierdzono, istnieją czynniki obciążające, które uzasadniają egzekucję, jednak niektórzy z ławników wzięli pod uwagę również czynniki łagodzące, takie jak problemy w dzieciństwie. W końcu zarekomendowano wyrok dożywocia bez możliwości zwolnienia warunkowego. Sędzia okręgowy Elizabeth Scherer formalnie ogłosi wyrok 1 listopada.
– To zwierzę zasługuje na śmierć. Polował na wszystkich tych ludzi, planował to przez wiele miesięcy – powiedział ojczym zabitego nauczyciela Scotta Beigela Michael Schulman. Dodał, że decyzja ławy przysięgłych daje innym przyzwolenie na zabijanie.
Sam gubernator Florydy Ron DeSantis (44 l.) stwierdził, że w przypadkach, „gdy masakruje się uczniów z premedytacją bez poszanowania podstaw człowieczeństwa (…), nie ma innej opcji niż kara śmierci”.